Małe i duże, gładkie i falowane, subtelnie łososiowe lub krzykliwie pomarańczowe. Jakiekolwiek by nie były - trudno wyobrazić sobie bez nich jesień. Są jak podarunek od słońca na pożegnanie.
Ja ozdabiam nimi dom, robię zupę dyniową (na ostro z przyprawami i czosnkiem) i ciasto. A Wy? Macie jakieś sprawdzone przepisy na wykorzystanie tych skarbów? Podzielcie się, proszę, bo nakupowałam tyle że musiałabym jeść samą zupę do końca sezonu ;)
mój synek uwielbia zupę dyniową, muszę mu zrobić :)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci niestety nie lubią. Mieszają łyżkami całe nieszczęśliwe i wyławiają tylko groszek ptysiowy ;) Podzielisz się przepisem? Może Twój jest bardziej dopasowany do dziecięcych smaków?
Usuńuwielbiam dynie!
OdpowiedzUsuń