czwartek, 29 sierpnia 2013

czary mary

No proszę - rano lało i paskudziło, a wystarczyło o tym napisać i wszystko się zmieniło (o! wierszyk!). Teraz nad Wrocławiem świeci piękne słońce! Może pisanie na blogu o pogodzie działa tak, jak zabieranie ze sobą parasolki? Zazwyczaj taka parasolka skutecznie odstrasza deszcz. Będę musiała to zaobserwować.

Leje



We Wrocławiu od wczoraj pada. Wszystko posmutniało i zastygło. Z wyjątkiem trawy, która w końcu pije do syta i wygląda genialnie.
Dobrze, że nacięłam przedwczoraj kilka pąków hortensji i mam w domu trochę koloru.

W zeszłych latach mieliśmy piękną jesień, zdarzało się nawet ponad dwadzieścia stopni w październiku. Wiem, że po tak pięknym lecie prosić o ciepłą jesień wydaje się być przesadą, ale mimo to prosić będę. ;)

środa, 28 sierpnia 2013

Przesadziłam



Dostałam pyszną masę makową i postanowiłam zrobić drożdżowe rogaliki. Masy okazało się dość dużo, przy radyjku lepiło się miło, no i wyszło kilkadziesiąt sztuk. Chyba trochę przesadziłam :)



wtorek, 27 sierpnia 2013

Jedna zasłonka trzy poduszki



Kolejna wyprawa do secondhandu skończyła się zakupem kolejnej zasłonki. A z tej powstały kolejne trzy poduszki. Jak nic, trzeba będzie kupić dodatkową komodę na same tylko poduchy. Może to już uzależnienie? Tak przynajmniej twierdzi mój mąż, który coraz mniej chętnie przyjmuje kolejne.





czwartek, 22 sierpnia 2013

Zapach wiatru w praniu



Dziś we Wrocławiu wstało piękne słońce. Pobiegłam wrzucić pranie do pralki i tam naszła mnie refleksja, że to może jedno z ostatnich prań w tym roku, które może wysuszyć się na słońcu.
Zrobiło mi się smutno. Tak miło jest składać wygrzane i pachnące wiatrem pranie! W takiej pościeli prosto ze sznura śnią się dużo lepsze sny.

Czy u Was też, z roku na rok, lato mija coraz szybciej? Tak, jakby koło życia toczyło się z większym rozpędem.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Sprostowanie i podziękowanie

Po przeczytaniu mojego postu dotyczącego lampy mąż delikatnie zauważył, że zupełnie pominęłam jego wkład w tę pracę. Faktycznie, muszę przyznać, montaż części elektrycznych bez jego pomocy skończyłby się fiaskiem. Z tego miejsca dziękuję mojemu mężowi i wszystkim "cichym pomocnikom" pań blogerek, którzy szlifują, tną, skręcają i wykonują szereg innych niewdzięcznych prac. Bez was nasze plany mogłyby się nie udać, panowie!

Lampa z gliny



Pochwalę się zrobioną przez siebie lampą z gliny. Zrobiłam oczywiście dół, bo góra to kupiony w zwyczajnym sklepie z oświetleniem klosz. Glina jest wypalana specjalną techniką, dzięki czemu zyskuje piękny czekoladowy kolor.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

niedziela, 18 sierpnia 2013

Quiche z ricottą i pomidorkami koktajlowymi



Mojej walki z tartami ciąg dalszy. Teraz wzięłam na tapetę kolejny przepis. Tym razem z ricottą i pomidorkami koktajlowymi.

Na ciasto potrzebne będą:
- 1 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki soli
- 125 g masła z lodówki
- 4 łyżki zimnej wody
- łyżeczka octu
Na wnętrze potrzeba:
- 125 g ricotty
- 6 łyżek startego parmezanu
- pół szklanki gęstej śmietany (najlepiej kremówki)
- 3 jajka
- sól
- pieprz
- 1/2 łyżeczki startego oregano
- 6 listków świeżej bazylii
- kilkanaście koktajlowych pomidorków

Zaczynamy od ciasta: W misce wymieszać mąkę, sól i rozdrobnione mało. Szybko razem rozkruszać, aż uzyska się konsystencję kruszonki. Wtedy dodać wodę i ocet. Zagnieść na gładką masę. Ulepić kulę, owinąć ją folią i na godzinę wrzucić do lodówki. Po tym czasie nagrzać piekarnik do 200 stopni. Okrągłą formę wysmarować tłuszczem i nałożyć na nią rozwałkowane ciasto. Brzegi muszą zostać podciągnięte do góry, żeby stworzyć podporę do wypełnienia. Na ciasto położyć folię aluminiową i wysypać ją ziarnami fasoli. Takie ciasto włożyć na 10 minut do piekarnika. Po tym czasie zdjąć folię i fasolkę i piec jeszcze 8-10 minut. Wyciągnąć, a temperaturę zmniejszyć do 180 stopni.

W czasie kiedy ciasto dopieka się już bez fasoli, w misce mieszamy na gładką masę śmietanę, ricottę, jajka i parmezan. Dodajemy pół łyżeczki soli, pieprz, oregano i pociętą w paseczki bazylię. Po lekkim ostudzeniu podpieczonego spodu, wylewamy na niego tę masę. Pomidorki tniemy na połowy, usuwamy nasionka wraz z sokiem i wciskamy w masę przekrojoną częścią ku dołowi. Wkładamy do piekarnika nastawionego na 190 stopni na 30-40 minut.

piątek, 16 sierpnia 2013

Aronia w formie płynnej



Aronia nie jest łatwym owocem. Tylko maniacy i entuzjaści jedzą te cierpkie kuleczki prosto z krzaka. W mojej rodzinie jedynym entuzjastą jestem ja, zatem muszę co roku "sprzedawać" moim dzieciom tę witaminową bombę w postaci domowego koktajlu. Tak więc,kiedy przychodzą zbiory, miksuję je z maślanką i cukrem. A potem cała w nerwach obserwuję, czy dzieciom uda się uporać z koktajlem bez trwałych plam na ubrankach. ;)



środa, 14 sierpnia 2013

Motyla poduszka



W czasie moich wypraw do second-hendów złowiłam kiedyś piękną wrzosową zasłonę w motyle. Problem polegał na tym, że była tylko jedna, a w dodatku za krótka na jakiekolwiek domowe okno. Leżała sobie przez kilka lat czekając na rozwiązanie. Planowałam doszyć jej falbanę, albo frędzle ale nie bardzo byłam do tego przekonana. Aż w końcu, tam-tara-dam! wpadłam na pomysł, że zrobię z niej poduszki do pokoju córki.

I są. I nawet ładnie wyglądają na tle - okazuje się - identycznego koloru ścian.



wtorek, 13 sierpnia 2013

Pomidorzasty



"Pan pomidor wlazł na tyczkę i przedrzeźniał ogrodniczkę". Pamiętam, jak czytając to pierwsze zdanie wiersza nie mogłam się uspokoić ze śmiechu, tak mi wyobraźnia pracowała. Kiedy to było?! Pewnie z trzydzieści parę lat wstecz.

A tu na naszej tyczce też wyrósł śmieszny pomidor z nosem. Wystarczyło domalować oczy i uśmiech.

Podkładki po kubki



Na szybko zrobione i na szybko wrzucone, jesienne już w kolorystyce, szydełkowe podkładki.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Worek na ziemniaki



Muszę się przyznać do pewnej słabości. A mianowicie bardzo lubię zaglądać do second-handów. Uwielbiam przeglądać wieszaki z rzeczami do domu. Znalazłam już w ten sposób mnóstwo "skarbów" - lniane serwetki, haftowane obrusy, poszewki z monogramem itp. Postaram się je kiedyś obfotografować i wrzucić na Powoluśku.

Dziś pochwalę się zmyślnym woreczkiem na ziemniaki (tudzież: kartofle, pyry czy - jak kto woli - grule). Jest uszyty z grubego płótna, a wewnątrz wyłożony pochłaniającą wilgoć tkaniną, chyba flizeliną. Od góry ściągany jest sznurkiem, a bok ma otwierany zamkiem błyskawicznym, co umożliwia wyciąganie sobie po ziemniaczku.Jak znam życie, to pewnie część z Was już ma taki lub zaraz sobie uszyje ale bardziej zdobny i elegancki. Myślę, że to fajny pomysł na prezent dla jakiejś innej "kury domowej".

niedziela, 11 sierpnia 2013

Pełnia lata



Wróciłam właśnie z kilkudniowego leniuchowania na wsi. A tam - żniwa, złociste ścierniska, pyzate słoneczniki i wszędobylskie pomidory. No i jeszcze jeden dar środka lata - jeżynki. Całe gęstwiny pysznych, dojrzałych - niemal czarnych - owoców.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Puszka na drobne



Skusiłam się na niemieckie krówki w blaszanej bańce (tzw. kance). Krówki były takie sobie (może dlatego, że z lukrecją), do pięt nie umywają się naszym - polskim. Ale kaneczka całkiem, całkiem więc postanowiłam przerobić ją na domową skarbonkę na drobne, czyli różne pałętające się po domu grosiki. Puszka została owinięta falistą tekturą i przewiązana rafią. Doczepiłam do niej gliniany wisior. Nie wiem jeszcze, czy to już wersja ostateczna. Może kiedyś okleję ją jakąś ładną tkaniną. Na razie stoi tak "ubrana" i zbiera pierwsze resztówki.



(Przed przeróbką)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Quiche z gorgonozolą i gruszkami



Zawzięłam się, żeby zacząć piec tarty. Te na słodko i te na ostro, czyli tzw. quiche. Kupiłam sobie odpowiednią liczbę książek i eksperymentuję. Oczywiście, pierwsza poszła do kosza, ale się nie zniechęciłam. Dziś pokazuję coś, co wyszło :).

Quiche z gorgonzolą i gruszkami.

Na ciasto potrzebne będą:
-1 1/2 szklanki mąki pszennej
-1/2 łyżeczki soli
-125 g masła z lodówki
-4 łyżki zimnej wody
-łyżeczka octu

A do wypełnienia:
-150 g gorgonzoli
-3 jajka
-250-300 ml gęstej śmietany
-sól, pieprz, estragon (najlepiej świeży)
-2 gruszki
-2 łyżki masła
-sok z cytryny

Najpierw ciasto: W misce wymieszać mąkę, sól i rozdrobnione mało. Szybko razem rozkruszać, aż uzyska się konsystencję kruszonki. Wtedy dodać wodę i ocet. Zagnieść na gładką masę. Ulepić kulę, owinąć ją folią i na godzinę wrzucić do lodówki. Po tym czasie nagrzać piekarnik do 200 stopni. Okrągłą formę wysmarować tłuszczem i nałożyć na nią rozwałkowane ciasto. Brzegi muszą zostać podciągnięte do góry, żeby stworzyć podporę do wypełnienia. Na ciasto położyć folię aluminiową i wysypać ją ziarnami fasoli. Takie ciasto włożyć na 10 minut do piekarnika. Po tym czasie zdjąć folię i fasolkę i piec jeszcze 8-10 minut. Wyciągnąć, a temperaturę zmniejszyć do 180 stopni.

W międzyczasie w misce jajka, śmietanę i gorgonzolę połączyć razem w spójną masę. Dodać przyprawy oraz wrzucić jedną z gruszek pokrojoną w drobną kostkę. Tę masę wylać na podpieczone ciasto. Na niej ułożyć drugą gruszkę pokrojoną w paseczki. Polać roztopionym masłem i sokiem cytrynowym. Piec pół godziny.
Całość pysznie smakuje z rukolą polaną oliwą i posypaną podsmażonymi ziarnami słonecznika.



Bazylia



Bazylia. Jak to dobrze, że jest. Zwykły pomidor w jej towarzystwie staje się ucztą. A i parapet kuchenny wygląda soczyściej. Bazylia pięknie prezentuje się w każdym naczyniu - i glinianym słoju na ogórki, i emaliowanym garnuszku, i w plastikowej doniczce wsadzonej do szarej papierowej torby. Tym razem zamieszkała w dużym i ciężkim, mosiężnym chyba naczyniu.

piątek, 2 sierpnia 2013

Ceramiczna zawieszka na zapałki



Czego to ludzie nie wymyślą! Trafiłam na starociach (i kupiłam za 2 zł) hiszpańską ceramiczną zawieszkę na zapałki. Niestety kolor i folkowy motyw nie pasowały do moich planów. Przemalowałam całość na biało. Nie wiem jeszcze, czy będzie służyć na przetrzymywanie pudełka z zapałkami. Na razie stanęła na biblioteczne między książkami i "trzyma" ozdobną zawieszkę.

(Przed metamorfozą)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Polne kwiaty



Lubię wracać ze spaceru z psem z jakimś zielskiem w ręku. Te polne kwiaty, a nawet chwasty mają swój urok i szkoda, że zniknęły z naszych ogrodów. Pamiętam, jak kilka lat temu jechałam w pociągu w przedziale ze starszym panem, który okazał się być profesorem botaniki. Pokazywał mi mijane rośliny o opowiadał o ich właściwościach leczniczych.

Zdałam sobie wtedy sprawę z tego, że otacza nas wielka zielona apteka, która idzie w niepamięć, bo przestaliśmy być ciekawi jej mocy. Całe pokolenia ludzkości pracowały nad zbadaniem właściwości roślin, a my postanowiliśmy odwrócić się od tej wiedzy i zaufać chemii. :(



Oto w moim bukiecie znalazły się niebieska cykoria podróżnik (stosowana dawniej w chorobach żołądka i mająca właściwości przeciwnowotworowe) i żółta nawłoć pospolita (o właściwościach moczopędnych i przeciwbakteryjnych).



Dziś już tylko zdobią nasz dom, nie leczą.