niedziela, 21 marca 2021

Pesto z liści kalarepy

 

Zawsze miałam wyrzuty sumienia, gdy wyrzucałam liście kalarepy. Nie mam chomika ani królika, a psy - wiadomo - liści nie ruszą. 

Okazuje się, że można liście kalarepy wspaniale wykorzystać, a zainspirował mnie do tego jeden z odcinków "Galileo", poświęcony polityce zero waste. Dziś na obiad robiłam kalarepki i postanowiłam spróbować, co to za cudo z takiego pesto. Wyszło przepyszne, dlatego chętnie namówię Was do próby.

Należy zblendować umyte liście kalarepy (bez gałązek), 2-3 ząbki czosnku, 2-3 łyżki oliwy (ja dałam ostrą z chili), 0,5-1 szklanki pestek słonecznika, kilka łyżek soku z cytryny, sól i pieprz. Wybaczcie, że miary są takie niedokładne, ale wiele zależy od tego, ile macie liści. W przepisie, który znalazłam była tylko łyżka oliwy ale za to pół szklanki soku z cytryny. Ja dolewałam wszystko partiami i co chwilę próbowałam, by uzyskać satysfakcjonujący smak. Dla nas tej cytryny byłoby chyba za wiele, ale wszystko zależy od gustu. Na pewno niepotrzebnie użyłam blendera kielichowego, bo słabo mielił ten słonecznik. Bardziej sprawdziłby się taki ręczny plus miska.

Mimo oczywistych niedociągnięć, wyszło coś pysznego i pięknego w kolorze. Na domowym chlebie jest wprost wyborne, ale spodziewam się że na krakersie, tortilli czy eleganckiej bagietce może być nawet pyszniejsze. 

Bardzo polecam. :)




piątek, 5 marca 2021

Kolory na przedwiośnie

 Dziś zafundowałam sobie terapię kolorem. Jest początek marca. Ciężkie chmury wiszą nad Wrocławiem. Nie wiadomo czy to smog czy mgła, ale pozytywnie nie nastraja. Rano padał śnieg z deszczem. Wstawało się jak po grudzie. Gdyby nie kawa...

Ale potem pojechałam do sklepu i zobaczyłam przepiękne budki lęgowe. Wyglądały jak małe domki kempingowe, każda inna. Od razu zrobiło mi się weselej i choć na ogrodzie mamy już cztery, stwierdziłam, że piątą też na pewno gdzieś wciśniemy. A wracając do domu zahaczyłam jeszcze o ogrodniczy i kupiłam kilka bratków i prymulkę. 

I teraz stoi sobie takie oto cudo na kuchennym stole. Niech postoi parę godzin i nacieszy oko, zanim się to to rozejdzie po ogrodzie.

Koloroterapia!