piątek, 29 sierpnia 2014

Pomidorki



Od kilku lat próbuję się w hodowli pomidorów. Moim faworytem są koktajlowe - ładne, smaczne i bez większych wymagań. W tym roku obrodziły obficie. Każdego dnia zrywamy kilkanaście sztuk. Pewnie można by zerwać więcej, ale po pomidorki wysyłam dzieci, a te - wiadomo - zawsze muszą "skosztować". Jak zbierały poziomki, to w zasadzie na kosztowaniu się kończyło.

Bardzo Was zachęcam do własnej uprawy pomidorków koktajlowych. Wyrosną w każdej skrzynce, doniczce czy wiadrze. Potrzebują sporo wody i są dość żarłoczne na nawóz, ale odwdzięczają się bogatym plonem. Co roku sadzę ich więcej i zdumiewa mnie, ile tego drobiazgu potrafi się zmieścić na jednej lichej gałązce.



środa, 27 sierpnia 2014

Włoskie pomysły na jadalnię




Obiecywałam sobie, że po powrocie z wakacji podzielę się z Wami tyloma pomysłami i refleksjami. Tymczasem pochłonął mnie wir: zaległości w pracy-podręczniki-okładki-lekarze. Dopiero dziś udało mi się usiąść i zastanowić, o czym chciałabym Wam poopowiadać. Zacznę więc od tematu stołu, bo ten mnie ostatnio dręczy. Chodzi mi po głowie przemeblowanie w kąciku jadalnianym. A że przywiozłam sporo gazet wnętrzarskich z Włoch (a jest w czym wybierać!)sfotografowałam i dzielę się z Wami włoskimi pomysłami na stół.

Podoba mi się, że są to stoły "bez zadęcia" - proste, wykorzystujące naturalne piękno drewna czy lnu. Mam wrażenie, że włoska gospodyni chętniej poda jedzenie na desce z drzewa oliwnego niż wykwintnym półmisku. Do kwiatów czy owoców wykorzysta to co pod ręką - wazę, garnek czy koszyk. Mnie to bardzo odpowiada. Dobrze się czuję przy takim stole. Nie ma stresu, po który widelec sięgnąć lub jak złożyć serwetkę. Najważniejszy jest biesiadnik i jego dobra zabawa. A Wy - co sądzicie? Jak lubicie przyjmować przyjaciół? Podzielcie się pomysłami!
Gorąco pozdrawiam i przy okazji przypominam o moim toskańskim candy. :)













niedziela, 17 sierpnia 2014

Nalewkowy maraton



Ponastawiałam nalewki. Co roku staram się zrobić kilka. Tym razem będą to wiśniowa, z czarnej porzeczki, pigwówka oraz śliwowica. Szczególnie czekam na tę z czarnej porzeczki, bo zapach jest nieziemski, a kolor i smak cudne. Polecam Wam gorąco domową nalewkową manufakturkę. Nie wymaga wiele pracy, a potem przez cały rok można sączyć te pachnące owocami cuda. Albo rozdawać przyjaciołom na rozmaite okazje.




PS. Zapraszam na CANDY

czwartek, 14 sierpnia 2014

Powakacyjne refleksje i Toskańskie CANDY

Wróciłam. Uff. Ale wiele się działo! Jak pisałam w poprzednim poście, byliśmy na dwutygodniowym pobycie w Toskanii. Mimo kręcenia nosem (nosami) naszych dzieci oraz mimo psa, który nam w tym roku towarzyszył, udało nam się całkiem sporo pozwiedzać. Chciałam podzielić się z Wam moimi refleksjami oraz fotkami.
Po pierwsze to co w Toskanii zdecydowanie najbardziej mnie urzeka to wieś i małe miasteczka. Toskańczycy mieli jakiś wewnętrzny przymus, żeby na szczycie każdego pagórka (a są tam ich tysiące) postawić kościółek, zameczek czy domeczek. Potem to-to obrastało innymi domkami lub gajami oliwnymi i tworzyło się cudo, które niezmiennie zachwyca.


Małe miasteczka są spójne architektonicznie. Ludzie dbają o to, by mieć okiennice, elewacje i dachówki w jednym stylu.


Gdzie się da, wstawiają donicę z kwiatem, wieszają terakotową ozdobę czy kolorowy kafelek. Widać, że to kraj ludzi kochających piękno. A pomaga im w tym roślinność, niesamowite światło i koncertujące cykady.


Nawet ruiny i pustostany prezentują się ładnie.


Co jeszcze mnie tam urzeka? Starsi ludzie zasiadający przed swoimi domami na równie starych krzesłach i gestykulujący żywo na jakieś ważne tematy.


Ładne detale, nawet te, których można zupełnie nie zauważyć.


Kapliczki, płaskorzeźby i kafelki ze świętymi gdzie tylko się da.


Duże, w formacie A3 nekrologii ze zdjęciami i opisami żegnanej osoby.
No i jeszcze koty leniwie wylegujące się na kilkusetletnich marmurowych pomnikach. Targowiska pełne smakujących i wykłócających się i gestykulujących kupujących. Radosne dzieciaki, których nikt nie przegania.
Gdybym miała polecić, gdzie warto zajechać (może skuszą i Was te klimaty), to zachęcam do odwiedzenia: Motepulciano, Sieny, Montevachi, Voltery i San Giminiano. Zajechaliśmy nawet do pięknego (bo delikatnie różowego) Asyżu w sąsiednim regionie. Spokojnie można odpuścić sobie Pizę i Florencję, gdzie ciężko zobaczyć piękno miasta zza pleców tysięcy turystów.

A teraz obiecane upominki. Mam dala Was trochę toskańskich drobiazgów. Do wygrania pakiecik, a w nim:







-toskańskie ciasteczka migdałowe Cantuccini
-zawieszka/kafelek z terakoty
-dwie piniowe szyszki
-pocztówka ze słoneczkinkami
-magnes (z Empiku ale za to z krzywą wieżą z Pizy)

Co zrobić wy wygrać?
-zamieścić powyższy banerek na swoim blogu (anonimki proszone są o przesłanie adresu e-mail)
-zdeklarować w komentarzu chęć przystąpienia do Candy.
I tyle! :O) Do uczestnictwa zapraszam wszystkich z wysyłkowym adresem na terenie Polski. Czekam na Wasze zgłoszenia i ciepło, toskańsko pozdrawiam!

niedziela, 3 sierpnia 2014

Telefax z Toskanii


Moi drodzy. Jestem na wakacjach w Toskanii. Co tu dużo mówić - raj! Piękne łagodne wzgórza skąpane w słońcu, drapiące niebo cyprysy, wysmagane słońcem i wiatrem ceglane obejścia, terakotowe donice i żeliwne ujęcia wody. Dla mnie - kwintesencja uczty dla oka. Tak bym chciała przenieść te klimaty do siebie, do Wrocławia! Nie da się, ale mogę te cuda obfotografować i zachować na później. A także podzielić się z Wami, co niniejszym czynię. Szukam też czegoś interesującego na powakacyjne candy. :) Upalne buziaki! P.S. I dziękuję za miłe słowa o tkaninowej szafeczce.