Na naszym tarasie zrobiło się turkusowo. A to za sprawą nowego obrusa, poduszek oraz proporczyków, które uszyłam. A przede wszystkim dzięki dużej starej sklepowej wadze, którą ofiarowali mi rodzice. Znalazło się parę innych jeszcze drobiazgów w tym kolorze i mamy w rezultacie wesoły nadmorski klimacik w cieniu naszego orzecha. Poniżej kilka fotek.
Udało mi się też sfotografować nasze ptaszki w czasie karmienia. Od ponad tygodnia są już na świecie, rodzice uwijają sie w tę i z powrotem z robaczkami w dziobach. A małe rozczochrane głodomory tylko proszą o jeszcze.
Żeby zwiększyć ich szanse na przeżycie karmimy obficie naszego kota. A i tak ostatnio napędził nam niezłego stracha - mimo, że wyszedł z domu po zjedzeniu swojej i psiej miski przyłapałam go po chwili na jedzeniu czegoś na trawniku. Popędziłam szybko przerażona myśląc, że dorwał jakiegoś z naszych ptaszków. A okazało się, że upolował.... pomarańczową rybkę z sadzawki sąsiadów. Było nam tak wstyd! Na szczęście sąsiedzi są wyrozumiali i nie byli bardzo źli.