niedziela, 31 maja 2015

Zmiany na tarasie i zdjęcia naszych ptaszków


Na naszym tarasie zrobiło się turkusowo. A to za sprawą nowego obrusa, poduszek oraz proporczyków, które uszyłam. A przede wszystkim dzięki dużej starej sklepowej wadze, którą ofiarowali mi rodzice. Znalazło się parę innych jeszcze drobiazgów w tym kolorze i mamy w rezultacie wesoły nadmorski klimacik w  cieniu naszego orzecha. Poniżej kilka fotek.

Udało mi się też sfotografować nasze ptaszki w czasie karmienia. Od ponad tygodnia są już na świecie, rodzice uwijają sie w tę i z powrotem z robaczkami w dziobach. A małe rozczochrane głodomory tylko proszą o jeszcze. 
Żeby zwiększyć ich szanse na przeżycie karmimy obficie naszego kota. A i tak ostatnio napędził nam niezłego stracha - mimo, że wyszedł z domu po zjedzeniu swojej i psiej miski przyłapałam go po chwili na jedzeniu czegoś na trawniku. Popędziłam szybko przerażona myśląc, że dorwał jakiegoś z naszych ptaszków. A okazało się, że upolował.... pomarańczową rybkę z sadzawki sąsiadów. Było nam tak wstyd! Na szczęście sąsiedzi są wyrozumiali i nie byli bardzo źli. 















środa, 27 maja 2015

Moje pierwsze słupki

Po latach przeprosiłam się z szydełkiem. Kiedyś sporo dziergałam, głównie serwetek. Teraz zamarzyło mi się nauczyć słupków i półsłupków. A motywacją była  chęć ofiarowania mamie na Dzień Matki koszyczka łazienkowego własnej roboty Koszyczek powstał, jak widać i powiększony o apaszkę stworzył miły pakunek.

Zaczynam się rozmarzać - co jeszcze mogłabym zrobić? Może całe stado kolejnych koszyczków albo jakąś pufę? Widziałam też w sieci kosze na gazety, dywaniki i oczywiście rozmaite kapy na łóżko. Podpowiedzcie, co fajnego można jeszcze zrobić na szydełku?





wtorek, 26 maja 2015

Dla wszystkich mam!

Drogie mamy! To nasze święto! Pogratulujmy sobie wzajemnie wytrwałości, umiejętności pokonania własnego EGO na rzecz nie zawsze wdzięcznych za to maluchów, zdolności do niedosypiania przez całe lata, wrażliwości na często trudne do odczytania sygnały i tej miłości, która puchnie w nas i puchnie z każdym rokiem.

Życzę Wam cudownego dnia i cudownego życia. Dostąpiłyśmy wielkiego zaszczytu dawania życia i dbania o nie. Niech każdy dzień będzie dla nas nagrodą!

piątek, 22 maja 2015

Pyszne placuszki z cukinii i piątkowa garść linków


Tam, tara, ram! Piątek, piąteczek. Sobota w prawdzie pracująca, ale niedziela już nie. Ciekawa jestem Waszych planów na ten czas. Co będziecie porabiać?
My może w niedzielę wyjedziemy na pół dnia w góry, a potem będziemy czekać na powrót córki z zielonej szkoły. Dziś dla kompletu wyjechał też syn, więc mamy wolny wieczór (pierwszy od dwóch lat). Może pójdziemy do kina czy na jakąś kolację? Kto wie!

Zrobiłam przedwczoraj pyszne placuszki z cukinii i chcę Wam je serdecznie polecić. Są pyszne, szybkie i dekoracyjne.

Trzeba jedynie zetrzeć cukinię na grubych oczkach, lekko posolić i odstawić na 10 minut. Następnie odlać sok, popieprzyć, wbić jako i dodać 3-5 łyżek mąki. Ja dodaję jeszcze zmiażdżony ząbek czosnku oraz pół posiekanej cebuli.
Całość zamieszać i wrzucać łyżką na gorącą patelnię z odrobiną oliwy. A po przyrumienieniu z obydwu stron udekorować śmietaną i koperkiem lub szczypiorem. Jeśli jeszcze znajdzie się w lodówce zimny kefir do popicia to będzie nieziemsko pyszna uczta!




A ponieważ weekend tuż tuż, przesyłam linki do dwóch świetnych gazetek. Trzymajcie się ciepło!
Sunbiz
Southern Cottage

środa, 20 maja 2015

Sowia rodzinka i ... wyniki rozdawajki



Dziś mamy dość deszczowy dzień we Wrocławiu. Ale to dobrze, bo ziemia jest sucha jak pieprz i rośliny ledwie zipią. Gorzej, że moja córcia jest właśnie w Karkonoszach na wycieczce a tam ma być ulewnie. Pewnie wróci przeziębiona ale szczęśliwa.

A pod jej nieobecność sfotografowałam glinianą sowią rodzinę, którą właśnie moja mała zrobiła (może nie taka mała, bo lat 10). Mama sowa i sowa-córeczka zawisły na naszym tarasie. Na sznureczkach dyndają im sowie nóżki. Miło mi się na nie patrzy.
W głowie mojej córeczki wszystko jest tak prosto poukładane - jeśli robi dwie rzeczy to będzie to mama i dziecko, jeśli zrobi lub rysuje więcej postaci to od razu będzie ich czworo jak w naszym domu. A najbardziej wzrusza mnie, że kiedy widzi dwa ptaszki czy dwa pieski to mówi - "Patrz, małżeństwo!". Oby jak najdłużej została w niej taka wiara w rodzinę!


Kochane, skończył się czas przeznaczony na moją rozdawajkę. Cieszę się, że wśród zapisanych pojawiły się zupełnie nowe osoby - gorąco Was witam i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. Najgoręcej dziękuję tym, którzy są ze mną od zawsze. Każdy Wasz komentarz cieszy mnie ogromnie. Fajnie, że gdzieś tam jesteście i choć się nie widzimy, znamy się nie najgorzej. :)
Dziękuję też za wszystkie wspaniałe przepisy na warzywka - wypróbowuję je po kolei!

No ale do sedna! Moje wiosenne ogrodnicze niespodzianki powędrują do:

Ale przygotowałam też nagrodę pocieszajkę-niespodziankę. I ta powędruje do:

Bardzo Wam gratuluję i czekam na adresy wysyłkowe. Przyślijcie je na adres: aldikaldi@gmail.com

A tym, którym się nie udało powiem na pociechę, że za parę dni znów ogłoszę zabawę. :)

poniedziałek, 18 maja 2015

Talerze za bezcen


Pochwalę się Wam moim wielkim fartem. A mianowicie nowymi bolesławieckimi talerzami do zupy. Wypatrzyłyśmy je z siostrą w wiejskim sklepie typu "spożywczo-przemysłowo-wędkarsko-obuwniczo....." czyli igły i powidły. Leżały bardzo zakurzone, z metkami sprzed nastu lat i z ceną też bardzo nieaktualną, bo po 4,20 zł! Niestety były tylko cztery sztuki ale i tak strasznie mnie ucieszyły. To już kolejny raz, gdy w takim właśnie sklepiku kupuję coś wspaniałego za bezcen. Zachęcam Was gorąco do odwiedzania takich miejsc przy okazji wakacyjnych wojaży. Nigdy nie wiadomo, jakie skarby kryją się pomiędzy rajstopami i chińskimi zabawkami! :0)

Dziś ostatni dzień Candy. Zapraszam gorąco!


piątek, 15 maja 2015

Gliniane towarzystwo i mała porcja weekendowych linków


Moje Drogie. Przedwczoraj był piątek a dziś znów kolejny. Tak to mniej więcej wygląda z mojej perspektywy. Ale nie będę kwestii tego galopującego czasu roztrząsać co tydzień. Co zrobić! Trzeba to zaakceptować.

Piątki lubię nie tylko dlatego, że poprzedzają weekend (nawet jeśli jest pracujący). W piątek sprzątamy nasz domek, a uważam że sprzątanie własnych kątów, własnych ukochanych sprzętów i durnostojek jest po prostu miłe. W piątek zazwyczaj robimy sobie rodzinne oglądanie połączone z wyleguchami pod kocykami, chrupaniem czegoś pysznego i czochraniem zwierzaków, które próbują wepchnąć się w najlepsze miejsca między nami.
W piątek mogę dłużej poczytać, odpuścić dzieciakom odrabianie lekcji i trochę wyluzować. I dlatego cieszę się, że to już dziś.


Tradycyjnie przekazuję linki do miłych gazetek, po które sama też sięgnę przez nadchodzący weekend.
MAKING 04

RELOVED 04

I jeszcze rzut okiem na belkę nad tarasem. Stoi tam sobie gliniane towarzystwo, które jeździ ze mną przez życie. Byczek po prawej to dar od pewnego małżeństwa, któremu podlewałam kwiaty w czasie ich nieobecności. Miałam wtedy 15 lat, a byk przyjechał z Libii. Baba z dziadem po lewej to prezent od koleżanek ze studiów na 20 urodziny. A szczura w kapeluszu sama sobie kupiłam w krakowskich sukiennicach, kiedy miałam jakąś chandrę. Wszystkie mają grubo ponad 20 lat i ciągle są ze mną. Fajne gliniaczki! Jak widać, słabość do ceramiki miałam od zawsze :)

czwartek, 14 maja 2015

Listonosz przyniósł drewniane cuda


Dostałam właśnie wygraną od Marty z Soledo's Heaven. W wielkiej paczce znalazłam dwie piękne deski i miłą karteczkę. Nie mogę się nacieszyć tymi deskami - są po prostu piękne! Nie dość że zrobione ze szlachetnego drewna, to jeszcze ten kształt! I są bardzo gładkie w dotyku. Jedno jest pewne - pod sery i ozdoby owszem, ale nożem ich pokaleczyć nie pozwolę !

Jeszcze nie wiem gdzie staną - musi to być jakieś szczególne miejsce - ale już chciałabym Wam się nimi pochwalić Prawdziwe cuda!





wtorek, 12 maja 2015

Nowy lokator


W naszym domu zamieszkały kopciuszki. A konkretnie na tarasie i to od wewnątrz, na belce pod daszkiem. Co z tego, że obok na drzewie są dwie eleganckie i ciągle puste budki! Wolały belkę i już. Ich gniazdko nawet zaczęło się z tej belki zsuwać, więc małżonek musiał przybić taką ochronną deseczkę. Teraz ptaszyna siedzi na jajkach, a jej ukochany pilnuje jej z lokalnej gałęzi. Dwa razy dziennie widzę, jak ją nawołuje i razem lecą coś przekąsić. Ciekawe, kiedy będziemy mieć małe. :)





poniedziałek, 11 maja 2015

W końcu - fotel w nowej tapicerce


Czasu nie było wiele, ale może właśnie dlatego udało się skończyć fotel. Znalazłam go kiedyś w rozpaczliwym stanie przy kontenerze na wielkogabarytowe odpady. Był w opłakanym stanie - wypłowiała tapicerka, zarwane stelaże, obdrapane podłokietniki. Pomyślałam, że to dobry  "model" na pierwsze próby tapicerowania. Zdarłam z niego całą powłokę, wywaliłam stare gąbki, wzmocniłam stelaż i otoczyłam nową gąbką. Stara aksamitna zasłona posłużyła za materiał tapicerski. 

A potem minęło pół roku bo nie mogłam znaleźć czasu na pobielenie drewnianych elementów. No i właśnie ostatnio się udało. Mąż pomógł mi całość osadzić i poskręcać (Tu się "pochwalę": w ferworze walki zasłoniłam materiałem dziurki po śrubach i musiałam pruć część dolnej poszewki, żeby je odnaleźć.). No i proszę -JEST i mam nadzieję, że trochę jeszcze z nami pobędzie. Stworzył też udany komplecik z podnóżkiem, kiedyś już odnowionym i obszytym tą samą tkaniną.





piątek, 8 maja 2015

Dobry weekend na przestawianie i przerabianie


Kochane, w ten weekend pewnie wiele z nas poczuje mrowienie w rękach, żeby chwycić za pędzel, szydełko czy młotek i coś w swoim otoczeniu zmienić. I bardzo dobrze - takich podszeptów należy słuchać i nie odkładać na później. U mnie nie będzie łatwo, bo przez cały weekend pracuję, ale też mam ambitne plany i może uda się je po niedzieli zademonstrować w wersji finalnej.
Tymczasem podsyłam Wam dwa linki do inspirujących gazetek, gdzie też możecie znaleźć garść fajnych pomysłów.

Do dzieła, ludu pracujący! Miłego weekendu dla Was i Waszych bliskich!




środa, 6 maja 2015

Jak uniknąć morderstwa w ogrodzie?


Dziś we Wrocławiu leje, ale cieszę się z tego deszczu, bo rośliny już mocno podupadały z braku wody. Oczywiście wraz z deszczem pojawiły się tez ślimaki, których nie mam sumienia zabijać. Każdorazowo łapię je do wiaderka i wynoszę na pobliskie łąki nad rzeką, a te za parę tygodni wracają... z rodziną i kolegami. Tak mi się przynajmniej wydaje, że jest ich coraz więcej i że śmieją mi się w twarz. W zeszłym tygodniu próbowałam też przegnać kreta brzęczykiem. Zdaje się, że średnio się przejął całą akcją. Jak to połączyć - dbać o ogród lecz nie mieć krwi na rękach? Nie wiem - ciągle szukam pomysłu.

A poniżej moja kizia-mizia w pozycji "a tak sobie wskoczyłem przypadkiem do koszyka na zakupy".

 

poniedziałek, 4 maja 2015

Wsi spokojna - parę zdjęć z pobytu na wsi


Od ponad dwudziestu lat każdą Majówkę i sporo wolnych weekendów czy urlopów spędzam w pewnej wsi, o nazwie Miastko :). Spotykamy się tam większym stadem - moi rodzice, siostra i my. A często jeszcze tzw. osoby towarzyszące - rozmaici przyjaciele i rodzina. Czuję się tam wybornie i każdego roku, gdzieś na początku marca zaczynam tęsknić do tego miejsca. Ludzie tam żyją wolniej, co piątek sprzątają chodniki i płoty wokół swoich domów, w niedzielę elegancko ubrani celebrują Mszę, w dożynki śpiewają na całego i dobrze bawią się w swoim gronie. Wśród domów co chwilę natknąć się można na święte figury, a tuż za zabudowaniami na bociany, żurawie i czaple. I jeszcze gdzieś na obrzeżach my - letnicy, od czasu do czasu uzupełniamy ten krajobraz. Chcę Wam przedstawić garść zdjęć z tego zakątka.