środa, 6 maja 2015

Jak uniknąć morderstwa w ogrodzie?


Dziś we Wrocławiu leje, ale cieszę się z tego deszczu, bo rośliny już mocno podupadały z braku wody. Oczywiście wraz z deszczem pojawiły się tez ślimaki, których nie mam sumienia zabijać. Każdorazowo łapię je do wiaderka i wynoszę na pobliskie łąki nad rzeką, a te za parę tygodni wracają... z rodziną i kolegami. Tak mi się przynajmniej wydaje, że jest ich coraz więcej i że śmieją mi się w twarz. W zeszłym tygodniu próbowałam też przegnać kreta brzęczykiem. Zdaje się, że średnio się przejął całą akcją. Jak to połączyć - dbać o ogród lecz nie mieć krwi na rękach? Nie wiem - ciągle szukam pomysłu.

A poniżej moja kizia-mizia w pozycji "a tak sobie wskoczyłem przypadkiem do koszyka na zakupy".

 

18 komentarzy:

  1. No cóż, ślimaki toleruję w małych ilościach, ale jak zaczyna się inwazja, to moja cierpliwość się kończy. Ostatnio zaczynają mnie też wkurzać gołębie, które upodobały sobie balustrady balkonowe i dach domu oraz altanki. Hałasują okropnie i jeszcze okropniej brudzą. W takich chwilach moja miłość do zwierząt się kończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wielu Polaków ma podobny stosunek do gołębi. Trochę ich za dużo, choć niewątpliwie to nie ich wina.

      Usuń
  2. Ślimaki bywają prawdziwym utrapieniem w ogrodzie, szczególnie te golasy, bez muszli - pomrowy. Te to potrafią dokonać zniszczeń, U mnie na szczęście nie ma z nimi większego problemu, jest ich niewiele, i to te z muszelkami. Więc żyjemy sobie w symbiozie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. :) na ślimaki jest jeden taki sposób - kurki :) tak, takie tradycyjne kureczki, a najlepiej nioski;)
    I to chyba prawda, bo w rejonie gdzie się krzątają ślimak to rzadkość, natomiast tam, gdzie wstępu nie mają niestety jest ich nie mało;) Lubia młode ślimaki, ale też pochłaniają ich jaja. Zdarzy się też, że zjadają takiego dużego (tak, tego bezskorupkowego, brązowego, co jakoś za sympatyczny gość z niego nie jest...)
    A na krety - pies:)
    Pozdrawiam Ciebie i Twoją Kicię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym bardzo chciała mieć kury. I kózkę. Ale po pierwsze mąż nie chce, a po drugie ponoć w mieście musi być zgoda sąsiadów. No i jeszcze koliduje to trochę z wyjazdami. Może na tzw. stare lata wrócimy do tego pomysłu?

      Usuń
  4. U mnie inwazji ślimaków nie ma, ale dziś przyłapałam kilka sztuk w irysach. Jednego kwiatka mi podgryzły i listki też. Wokół grządki z sałatami rozsypuję skorupki od jajek, pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aldonko, rozumiem Twój dylemat. Trzy lata temu, byłam rozdarta i nie potrafiłam zabić ślimaka. To tez stworzenia, które czują i chcą żyć. Stosowałam metody ekologiczne, wszystkie. Wywary z czosnku, wrotyczu, rośliny odstraszające... nic nie działa. Efekt był taki, ze nie miałam w ogrodzie ani jednej hosty i żadnego warzywka. Od ubiegłego roku walczę chemią, choć mam wyrzuty sumienia, bo zabijam stworzenie żyjące.
    Ślimaki pomarańczowe bez skorupy to nie są pomrowy. To śliniki luzytańskie przywiezione do nas z roślinami z półwyspu iberyjskiego. U nas żyje im się świetnie, bo nie mają naturalnych wrogów. Żaby, jaszczurki i ptaki, nie dadzą rady zapanować nad ich liczebnością, ponieważ jeden ślinik znosi ok. 500-600 jaj 3 razy w roku.
    U mnie jest ich inwazja, nie przesadzam, chodzą nawet po ścianach domu, są wszędzie. Zabijam.

    Kizia-mizia w koszyczku, urocza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mam niestety ogrodu więc nie pomogę a wszystkie kizie mizie kocham:) Twój jest biało-czarny a moja czarno-biała :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie na wyspie jest ich sporo. W Grecji czy Włoszech wszędzie ich pełno - leniwych, dobrze odżywionych kudłaczy :)

      Usuń
    2. Tak,to prawda, ale moja przyjechała ze mna z UK. :)

      Usuń
    3. Turystyczna dusza! A mówią, że kot nie lubi zmieniać miejsc.

      Usuń
  7. no tak slimaczki utrudniają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zacząć się nimi żywić, tak na złość?

      Usuń
  8. Nie cierpię ślimaków :((( na szczęście nie mam ich za wiele w ogrodzie :))Kizia mizia moja ulubienica blogowa:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu kizi-mizi (czyli Nicponia) dziękuję.

      Usuń