Czasu nie było wiele, ale może właśnie dlatego udało się skończyć fotel. Znalazłam go kiedyś w rozpaczliwym stanie przy kontenerze na wielkogabarytowe odpady. Był w opłakanym stanie - wypłowiała tapicerka, zarwane stelaże, obdrapane podłokietniki. Pomyślałam, że to dobry "model" na pierwsze próby tapicerowania. Zdarłam z niego całą powłokę, wywaliłam stare gąbki, wzmocniłam stelaż i otoczyłam nową gąbką. Stara aksamitna zasłona posłużyła za materiał tapicerski.
A potem minęło pół roku bo nie mogłam znaleźć czasu na pobielenie drewnianych elementów. No i właśnie ostatnio się udało. Mąż pomógł mi całość osadzić i poskręcać (Tu się "pochwalę": w ferworze walki zasłoniłam materiałem dziurki po śrubach i musiałam pruć część dolnej poszewki, żeby je odnaleźć.). No i proszę -JEST i mam nadzieję, że trochę jeszcze z nami pobędzie. Stworzył też udany komplecik z podnóżkiem, kiedyś już odnowionym i obszytym tą samą tkaniną.
Super poradzilas sobie z nim :)) Dzieki Tobie fotel dostal swoja druga szanse :) I teraz masz Super komplecik w domu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietna zmiana:) Nowe wdzianko bardzo mu pasuje. Pozdrawiam ciepło. Ania
OdpowiedzUsuńDałaś mu drugie życie :)
OdpowiedzUsuń