środa, 24 kwietnia 2013

Wiosenne kwiaty do domu marsz!



Parę dni temu znów wybrałam się na wrocławską giełdę kwiatową. Mogłabym tam siedzieć codziennie i cieszyć oko kolorami, a nozdrza zapachami kwiatów. Ostatnio w jakimś filmie usłyszałam porównanie, które bardzo pasuje do moich uczuć dla tego miejsca: "czuję się tam jak wampir w stacji krwiodawstwa". :) Nic dodać, nic ująć. Trzeba się tylko cieszyć, że płacić tam można wyłącznie gotówką, więc gdy ta się skończy (u mnie trwa to około kwadransa) odpada pokusa obciążenia konta kredytem. Nakupowałam pelargonii, goździków, storczyków i ... pomidorów. Te ostatnie szczególnie muszą poczekać do Zimniej Zośki, bo to delikatne stworzenia. Zdobią więc na razie kuchenną podłogę i czekają na lepsze czasy.

Za dwa tygodnie znowu wstanę o piątej i pojadę ledwie żywa szukać wśród hal wypełnionych różami i liliami krzewu oleandra, który marzy mi się od dawna.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Tablica z korków



Korek od wina...ile miłych skojarzeń! Do tego piękny kształt, ciekawa faktura i miły sercu napis. Nic dziwnego, że tak szkoda go wyrzucić. Dla wszystkich, którzy tak jak ja nie mogą pożegnać się z korkami, krótki kurs przygotowania tablicy na domowe ogłoszenia.

Krok 1 - Przygotowujemy powierzchnię. Może to być stara tablica korkowa, jak na zdjęciu, ale też każda inna sztywna powierzchnia np. deska. Przecieramy ją wilgotną ściereczką lub odkurzamy.
Krok 2 - Zebrane wcześniej korki przekrawamy wzdłuż na dwie połowy. Czynność nie jest łatwa, toteż dobrze ją zlecić jakiemuś mężczyźnie.
Krok 3 - Układamy sobie te połówki na przygotowanej wcześniej powierzchni. Warto zaburzyć grzeczny szyk i czasem układać je w pionie a czasem w poziomie. Lepiej nie przyklejać korków od razu, bo może okazać się, że gdzieś powstaną luki nie do wypełnienia.
Krok 4 - Kiedy efekt jest zadowalający, podklejamy korki - jeden po drugim - klejem do drewna.
Krok 5 - Na naklejone korki kładziemy deskę i obciążamy ją. Dzięki temu wszystkie ładnie przykleją cię do powierzchni.
Potem zostaje już tylko znalezienie zastosowania dla takiej tablicy. Ja powiesiłam ją na bocznej ścianie kuchennej szafy i wykorzystuję na notatki i inne papierzyska.

środa, 17 kwietnia 2013

Serducho na dzień dobry



Na naszych drzwiach wejściowych zawisło serce w wiosennym przyodziewku. Kupiłam je w zeszłym roku w Duce i na różne sposoby ubieram, zależnie od pory roku i humoru. Tym razem kolorowe wstążeczki miały przegonić zimę, gdyby stanęła pod drzwiami i chciała znów u nas pomieszkać ;)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Terrakotowe słońce



Kiedy tak zaświeciło wiosenne słońce, przypomniała mi się wycieczka do Włoch sprzed kilku lat. W jakiejś toskańskiej wsi napotkaliśmy olbrzymi skład materiałów do ogrodu. Na dużym placu, na spalonej słońcem trawie leżały setki słońc i księżyców z terrakoty. Za nimi - także terraktowe - elfy, anioły, dzbany, amfory - czego dusza zapragnie. A wszystko wygrzane we włoskim słońcu. Na tych cudach wylegiwały się leniwie jaszczurki i tylko na moment pierzchały, kiedy przechodziłam obok, by z tego morza piękna wyłowić jakąś pamiątkę. Wybrałam słońce. Dziś wisi na altanie w ogrodzie i przypomina mi tamten wakacyjny dzień.

piątek, 12 kwietnia 2013

Francuskie rożki na gwałt



Zawsze trzymam w lodówce rolkę ciasta francuskiego. Można z nim robić praktycznie wszystko - nadaje się i do pikantnych wypieków i jako forma deseru. A jego największą zaletą jest to, że daje się wykorzystać szybko i bez problemów. Toteż służy często jako deska ratunkowa na różne niespodziewane wizyty lub ataki wilczego głodu.

To apetyczne zdjęcie przedstawia spore stadko rożków z czekoladą. A robi się je tak prosto, że aż głupio się tym chwalić. Rozwijam rolkę francuskiego ciasta, wycinam je nożem w kształt trójkątów. Na każdy trójkąt, u jego podstawy, kładę zależnie od wielkości jedną lub dwie kostki mlecznej czekolady. Potem zawijam ciasto w zwężający się rulon i lekko dociskam wierzchołek trójkąta do zrolowanej reszty. Wkładam na paręnaście minut do piekarnika (220 stopni). I gotowe.

Łasuchy, które tak jak ja, nie potrafią poczekać aż rożki przestygną, powinny przygotować sobie kubek zimnej wody do studzenia poparzonego płynną czekoladą jęzora ;)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Mleczne bułeczki z sezamem



Rozkręciłam się jak dziadowski bicz. Kupne pieczywo już mnie nie cieszy. Wolę swoje. Znalazłam nawet szereg korzyści, które przemawiają za własnymi wypiekami. Po pierwsze primo - człowiek wyżyje się przy ugniataniu, więc potem jest spokojniejszy i milszy dla rodziny. Po drugie primo - można zaimponować przyjaciołom i wywołać miłe sercu komplementy. Po trzecie - zapach drożdżowego długo unosi się w domu i jest trwalszy od klasycznych "poprawiaczy powietrza". O łechtaniu własnego podniebienia cieplutkim wypiekiem nie wspomnę. Są też wady (obżarstwo!) ale po co być tak szczegółowym! ;)

Dziś zatem przepis na pyszne bułeczki. Potrzebne będą:
- 1/2 kilograma mąki
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka cukru
- 250 ml letniego mleka
- ćwierć kostki świeżych drożdży (25 g)
- sezam lub mak do posypania (można się też obyć bez posypki)

Drożdże i cukier rozrabiamy w połowie kubeczka letniego mleka. Odstawiamy na kwadrans. Mąkę mieszamy z solą. Dodajemy do niej rozczyn z drożdży oraz resztę mleka. Elegancko i z pasją wyrabiamy. Potem odstawiamy całość pod ściereczką na trzy kwadranse. Na blasze rozkładamy pergamin i z wyrośniętego ciasta formujemy podłużne bułki (ciasto warto przedtem jeszcze raz wyrobić). Mnie wychodzi 17 sztuk. Potem przykrywamy je ściereczką na pół godziny. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na ok. 25-30 minut. Żeby oczekiwanie się nie dłużyło, szykujemy na stole dżemy, sery i masełko. Parzymy pyszną kawę i zwołujemy rodzinę.

A potem już tylko degustujemy, czy też - jak mówią moje dzieci - "delikatesujemy się"!.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Szachownica do kawki



Do kawki, wiadomo, musi się przylepić jakieś ciasteczko. Tym razem przylepiła się pyszna krucha szachownica, którą serdecznie polecam. Zadanie wypieku można śmiało zlecić dzieciom, bo dwukolorowe ciasto można, jak plastelinę, zestawiać ze sobą w dowolnych konstelacjach.

Potrzebne będą:
- 250 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 jajko
- szczypta soli
- 80 g cukru
- 125 g masła
- 2 łyżki gorzkiego kakao

Ze wszystkich składników, prócz kakao, ugniatamy szybko ciasto. Dzielimy je na dwie części. Do jednej z nich dodajemy kakao i chwilę ugniatamy, żeby wyszła jednolita brązowiutka masa. Oba ciasta owijamy folią i na pół godziny wkładamy do lodówki. Po tym czasie nastawiamy piekarnik na 200 stopni, a oba ciasta formujemy w grube na palec wałeczki. Kładziemy obok siebie wałek czarny i biały, a na nich dwa kolejne - biały na czarnym i czarny na białym. Dociskamy całość do siebie i kroimy tak powstałego "węża" w plastry nie grubsze niż pół centymetra. Plastry wykładamy na papierze do pieczenia i pieczemy ok kwadransa. Akurat tyle, żeby zdążyć naparzyć kawkę i ubić mleko. ;)



środa, 3 kwietnia 2013

Zwierzęcy letarg

Wiosna jaka jest, każdy widzi. Od tygodni mamy minusowe temperatury. Dziś we Wrocławiu drobny śnieg tnie po twarzy. Nic dziwnego, że zwierzaki postanowiły przespać przedwiośnie. Zalegają w okolicach kaloryferów czy kominka i nie dają się dobudzić.





wtorek, 2 kwietnia 2013

Ręczniczki ozdobione tasiemką

Nudy na pudy, pogoda pod psem. Ręce, które z powodu zalegającego śniegu nie mogły znaleźć zatrudnienia przy pracach ogrodniczych, trzeba było czymś zająć. Zajęły się więc ozdabianiem ręczniczków do rąk. Takie najprostsze białe ręczniczki z Ikei wyglądały dość mdło. Po ozdobieniu ich bawełnianą tasiemką zdecydowanie zyskały na urodzie. Mała rzecz, a cieszy!