środa, 24 kwietnia 2013

Wiosenne kwiaty do domu marsz!



Parę dni temu znów wybrałam się na wrocławską giełdę kwiatową. Mogłabym tam siedzieć codziennie i cieszyć oko kolorami, a nozdrza zapachami kwiatów. Ostatnio w jakimś filmie usłyszałam porównanie, które bardzo pasuje do moich uczuć dla tego miejsca: "czuję się tam jak wampir w stacji krwiodawstwa". :) Nic dodać, nic ująć. Trzeba się tylko cieszyć, że płacić tam można wyłącznie gotówką, więc gdy ta się skończy (u mnie trwa to około kwadransa) odpada pokusa obciążenia konta kredytem. Nakupowałam pelargonii, goździków, storczyków i ... pomidorów. Te ostatnie szczególnie muszą poczekać do Zimniej Zośki, bo to delikatne stworzenia. Zdobią więc na razie kuchenną podłogę i czekają na lepsze czasy.

Za dwa tygodnie znowu wstanę o piątej i pojadę ledwie żywa szukać wśród hal wypełnionych różami i liliami krzewu oleandra, który marzy mi się od dawna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz