Zawsze mnie drażnił - duży czarny obiekt, do niczego nie pasujący. W końcu wygoniliśmy go z komody i powiesiliśmy na ścianie. Trochę pomogło, ale efekt nadal nie zadowalał. Ostatecznie grzmot doczekał się ramy, którą pomalowałam suchym pędzlem na lekko waniliowy kolor. Myślę, że już więcej z nim zrobić się nie da. No chyba, że całkiem wywalić! ;)
fajniutki pomysł:)
OdpowiedzUsuńMoże dla zmylenia przeciwnika powinnaś powiesić obok jakiś obraz?:)
OdpowiedzUsuńTeż tak kombinuję. Ale utknęłam na dylemacie - w takich samych ramach czy właśnie w innych. Tak oślina, pośród jadła, z głodu padła! :)
UsuńRama taka sama.:)))
OdpowiedzUsuń