Wróciłam właśnie z kilkudniowego leniuchowania na wsi. A tam - żniwa, złociste ścierniska, pyzate słoneczniki i wszędobylskie pomidory. No i jeszcze jeden dar środka lata - jeżynki. Całe gęstwiny pysznych, dojrzałych - niemal czarnych - owoców.
Faktycznie kiedyś robiłam nalewki z jeżyn. Ale muszę powiedzieć, że choć kolor był piękny, aromat nie był zbyt intensywny. Jeśli robisz nalewki, to z obecnych owoców polecam tę z czarnej porzeczki. To chyba najpiękniej pachnąca nalewka, jaką dotąd robiłam. Muszę koniecznie do niej wrócić!
Wyglądają pysznie.
OdpowiedzUsuńmniam mniam ;)))
OdpowiedzUsuńA naleweczka też będzie? Przypomniałaś mi, że już pora na jeżynóweczkę.:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie kiedyś robiłam nalewki z jeżyn. Ale muszę powiedzieć, że choć kolor był piękny, aromat nie był zbyt intensywny. Jeśli robisz nalewki, to z obecnych owoców polecam tę z czarnej porzeczki. To chyba najpiękniej pachnąca nalewka, jaką dotąd robiłam. Muszę koniecznie do niej wrócić!
Usuń