Zainspirowani szwedzką literaturą dziecięcą, postanowiliśmy z dziećmi zapalić świeczki w śnieżnych latarniach. Mieliśmy to zrobić na początku grudnia i zostawić w latarenkach list do Mikołaja, ale choroby pokrzyżowały nam plany.
Śnieg był dziś mało lepki, przyznaję, a latarenka ledwie dała się ułożyć z pokracznych śnieżnych kulek. Jednak wszystkie pretensje prysły, gdy zapaliliśmy świeczkę. Zrobiło się naprawdę pięknie. I miło było ganiać po podwórku oświetlonym ciepłym blaskiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz