Przez całą zimę stały w kuchennym dzbanie. Suche ale urocze badylki. Taki symbol zeszłorocznego lata. I właśnie przyszła pora się z nimi pożegnać. Dziś uroczyście wywalę suszki do śmietnika i zastąpię je nowymi gałązkami, z wiosennymi pędami. Może forsycją, może wierzbą? Czymś optymistycznym pełnym obietnicy rychłego ocieplenia.
i ciepełka i wiosny oby jak najszybciej i Tobie i sobie życzę
OdpowiedzUsuńTaka zmiana naprawdę zapowiada wiosnę :))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co trafi do wazonu.... forsycja czy wierzba.... a może jeszcze coś innego :))
Pozdrawiam wiosennie, Agness:)
Może choć Tobie się uda wezwać wiosnę :)
OdpowiedzUsuńMnie się nie udało, a jeszcze do tego Horczyczak właśnie mnie pogrążył...
Masz racje a ja ciągle pielęgnuje badyle sprzed lat;(
OdpowiedzUsuńI dobrze wiosna tuż tuż :)
OdpowiedzUsuńSłusznie, czas na powiew świeżości :)
OdpowiedzUsuńlubie takie badylki :)
OdpowiedzUsuńa hlenderskie obrazki cudne !