środa, 3 września 2014
Słoiki w ozdobnych ubrankach
Nadszedł czas intensywnego duszenia, smażenia i wekowania. I ja staram się od czasu do czasu coś zamknąć w słoiku. Rzadko podejmuję akcje pt. "cały dzień przy kompotach. Kojarzy mi się to z potem i niewolą". Wolę raczej częściej ugotować jeden garnek kompotu i zrobić z niego 3-4 słoiki a resztę oddać rodzinie do obiadu. Ten model jest całkowicie bezbolesny i nie szarpie nerwów.
A skoro mowa o słoikach, chciałam też podrzucić parę pomysłów na ich dekorowanie. Nie ukrywam - w mojej piwnicy nie stoją rządkiem śliczne i ubrane w czapeczki słoiki. Kurzy się tam solidnie i szkoda by mi było patrzeć, jak się wszystko pogrąża w pyle. Ale kiedy już przytacham jakiś słoik do kuchni, albo kiedy chcę podarować go innym - chętnie sięgam po ozdoby. Poniżej kilka moich pomysłów oraz fotki z czasopism: Vivere Country, Abitare Country, Country Homes & Interiors. A jak Wy pomagacie słoikom zyskać na urodzie?
Może to być na przykład stara serwetka. Ta tu, zakupiona w SH za 2 zł świetnie się nadaje.
Od czasu do czasu przy seansie telewizyjnym zdarza mi się chwycić za szydełko i coś wydziergać. Tu kółko z filcu obrębione koronką i przewiązane tasiemką.
No i mój ulubiony sposób, bo niemal nie wymagający czasu - ładna papierowa serwetka przewiązana rafią.
A poniżej gazetowe inspiracje:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajnie wyglądają te ubrane słoiki
OdpowiedzUsuńTaak, smażą się moje ukochane powidła ze śliwek... jakoś nigdy nie myślałam o tym, żeby ozdabiać słoiki. Ale to dobry pomysł, zupełnie inaczej wyglądają a ich zawartość robi się jeszcze bardziej apetyczna. Dlatego lubię tu do Pani zaglądać,bo jak się nie ma własnej wyobraźni do dekorowania domu i wyrobów własnych, to trzeba podejrzeć, jak to robią inni :)
OdpowiedzUsuńA ja dla odmiany nie umiem usmażyć dobrych powideł. :)
UsuńJa najczęściej ubieram słoiki w ładną papierowa serwetę i rafia, wstążeczka lub sznurek i już. :) U mnie powideł w tym roku nie będzie za mało śliwek.
OdpowiedzUsuńU mnie tak pieknie udekorowane słoiczki nie sprawdziłyby się, bo w otchłani piwnicy dzieją się różne majsterkowe rzeczy mojego tata, który tam wierci, tnie i hałasuje różnymi dziwnymi maszynami, a przy czym strasznie kurzy :) Ale od zawsze podobały mi się takie "czapeczki" na słoikach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To przecież ja bym tych słoiczków do końca świata nie otwierała takie to urocze :))
OdpowiedzUsuńno elegantki z tych słoiczków, każdy w swoim własnym ubranku, super
OdpowiedzUsuńPrzetworó narobiłam moc, ale jeszcze nie zdążyłam ich ustroić :)) Twoję juz moga wyjśc do ludzi;)
OdpowiedzUsuńprzepięknie ubrane :)
OdpowiedzUsuńJa ubieram słoiki w kapturki na gumce (prezentowałam takie na moim blogu) - ale tylko te stojące w kuchni i radujące oczy - tym piwnicznym pozwalam się kurzyć do woli :-)
OdpowiedzUsuń