Napletłam się wianków, jak rusałka Amelka :)
Okazuje się, że na wianki nada się niemal wszytko z ogrodu. Część zrobiłam z naciętych brzozowych gałązek, część z pędów dzikiego wina i wierzby. Czekam jeszcze, aż zaczerwienią się gałęzie derenia i też potnę. Dziki szał!
Sliczne wianuszki :):) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoim faworytem jest ten z dzwoneczkiem.:) Czy to z gałązek brzozowych? Czekam na te wianki z derenia.:)
OdpowiedzUsuńTak, gałązki brzozowe. Mają takie małe szyszeczki, które sprawiają, że wianek jest nieco rozczochrany :)
UsuńCudne!:) Możesz mnie oświecić jak Cię zaobserwować? Bo szukam szukam i nie mogę znaleźć... Może za późna pora...
OdpowiedzUsuńOj, to nie dobrze. Przeniosłam pozycję "obserwuj przez e-mail" na pierwszą pozycję po prawej stronie. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej widoczna. Zapraszam do mojej zabawy-zgadywanki.
Usuń