Mam w ogrodzie dwa krzaki jadalnej róży. Robię z nich konfiturę. Co roku - o słoik więcej. W tym roku uzbiera się płatków na cztery słoiczki (przechowuję je w lodówce aż zbiorą się przynajmniej 2 półlitrowe garnuszki). Kiedy przychodzi czas gotowania, kuchnię przepełnia niebiański zapach róż. Zawsze nieodmiennie przypomina mi się film "Przepiórki w płatkach róży" i książka Laury Esquivel pod tym samym tytułem. Polecam! I film, i książkę, i konfiturę!
Przypominam też, że jeszcze przez kilka dni można zgłaszać się po książkę w moim Candy
Musi być pyszna.
OdpowiedzUsuń:)))) to muuuuusi być bajecznie wówczas w domku - taki aromat różany to mega przyjemne i relaksujące odczucie!!!:) ..taka aromaterapia:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie i różano pozdrawiam:)
:)))) to muuuuusi być bajecznie wówczas w domku - taki aromat różany to mega przyjemne i relaksujące odczucie!!!:) ..taka aromaterapia:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie i różano pozdrawiam:)
ooo uwielbiam pączki z różą, to właśnie taki smak?
OdpowiedzUsuńSuper pomysł. :) Jadłam kiedyś płatki róż w cukrze, pychotka.
OdpowiedzUsuńJaka jesteś pomysłowa! Chętnie bym spróbowała Twojej różanej konfitury:)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawił mnie tytuł posta :) Ależ to musi być zapach...
OdpowiedzUsuńO mniam... Nigdy nie jadłam ! :)
OdpowiedzUsuńRóża jadalna... a ja myślałam, że to nie ma znaczenia, jakiej róży używa się do przetworów. Fajna sprawa. Mając ogródek nie można umrzeć z głodu. Żadna zima nie jest straszna, wszystko dostępne pod ręką :D
OdpowiedzUsuń