piątek, 6 czerwca 2014

W pędzie nie dostrzegamy cudów



Przyjrzałam się małemu pączkowi, który niechcący zaplątał się do bukietu. Jaki piękny! Ale że mały, a ja w ciągłym pędzie, prawie go przeoczyłam. Szkoda, że tak mało czasu na dostrzeganie cudów dookoła. Co roku przyglądam się pięknym kwiatom kasztanowca. Każdy z nich to miniaturowa orchidea. Zbyt mała, żeby zyskać zachwyt przechodniów. Szkoda :(



5 komentarzy:

  1. masz chyba duszę artystki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda ale są też ludzie którzy nie pędzą a i tak nic nie widzą.
    Ja staram sie mieć szeroko otwarte oczy a i tak czasem mój mąż pokaże mi coś czego ja nie zauważyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz więcej poznaję ludzi, którzy właśnie zwracają uwagę na takie małe cuda:) i cieszy mnie to bardzo!!:) ..a u mnie między kostką chodnikową zakwitł bardzo mini-mini bratuszek, no ma może 0,5cm wielkości kwiat wraz ze swoimi mini-mini listkami:) i każdy kto przechodzi się nim zachwyca!:) ..a ledwo go widać;) ..nawet pies leżał tuż obok niego;) pewnie dumał nad jego...wielkością;)
    Serdecznie pozdrawiam:) ..i życzę delikatnego spowolnienia by mieć do dyspozycji ciut więcej czasu na przyglądanie się światu wokoło:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego warto czasami wyhamować. Dla mnie czasem wielkiego wyhamowania było dzieciństwo moich córek patrzyłam wtedy ich oczami na świat. Powolne spacery, zachwyt nad mrówką, kamyszkiem... :)

    OdpowiedzUsuń