wtorek, 4 lutego 2014
Tajemnicze paczuszki
Czy wiecie, co kryje się w tych owiniętych pergaminem paczuszkach? Pasztet! :)
Ostatnio, pod namową syna, znów zrobiłam dwie keksówki pasztetu i postanowiłam częścią podzielić się z rodziną. Opakowane w pergamin i przewiązane rafią stanowiły całkiem miły widoczek i z przyjemnością wręczałam je mamie i babci.
Domowy pasztet plus domowy chlebek to uczta dla podniebienia. Brakowało jeszcze domowego masełka, a czułabym się w pełni samowystarczalną kurą domową. Trzeba nad tym popracować. :)
Przepis na pasztecik podawałam już wcześniej, więc dziś tylko link. Zapewniam - pyszny!
Przypominam też o zimowej candy-zgadywance.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na domowy pasztet może i bym się skusiła :), bo mam jednak problem z przekonaniem się do tej potrawy. A już na pewno nie jadam pasztetów ze sklepowych półek. Jednak domowy to co innego ;)
OdpowiedzUsuńI jeszcze korzystając z okazji chciałabym Cię zaprosić do zabawy Liebster Award, a po obiór nominacji na mojego bloga :)
Pozdrawiam :).
Ja też niechętnie próbuję sklepowych. A ponieważ dzieci zawsze chciały, żeby im kupować, zmotywowałam się do robienia go samemu. Najtrudniej spróbować, bo wydaje się mocno pracochłonny. Ale tak nie jest. :)
UsuńMmmm na pewno pyszny! Takie prezenty to ja lubię, hihi :D
OdpowiedzUsuńMożna, niby to przypadkiem, podrzucić przepis bliskiej osobie i sobie "zażyczyć" na jakieś urodzinki. :)
Usuń