Poduszka dołączyła do rodziny innych patchworkowych poduszek z tych samych tkanin. Tak oto mamy już całe "stadko".
niedziela, 30 grudnia 2012
Patchworkowe poduszki
Wczoraj mi się trochę nudziło. Po tylu dniach świętowania świerzbiły mnie ręce do roboty. Przejrzałam więc swoje zapasy materiałów i pół godzinki powołałam do życia kolejną poduszkę do pokoju córci. Uszyta jest na bazie koła, a przez jej środek na wskroś przechodzi nitka zakończona obustronnie guzikiem. Mała rzecz a cieszy.
piątek, 21 grudnia 2012
czwartek, 20 grudnia 2012
Nalewki, naleweczki
Jakiś czas temu rozpisywałam się nad zbawiennym wpływem herbaty na jesienno-zimowe smutki. Było by wielce niestosowne nie wspomnieć o innych napojach, które mają podobne o ile nie bardziej jeszcze anty-depresyjne działanie (oczywiście w małych dawkach i bez sprzeciwu najbliższych). A mówię o naleweczkach, które od lat goszczą w naszym domu. Cieszą oko, nozdrza i przyjaciół.
Co roku robię wiśniówkę i rosolis orzechowy. Ostatnio eksperymentuję też z jałowcówką, śliwowicą i jarzębiakiem. Od dwóch lat niemal na pniu znika zlewana przed Świętami pigwówka. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas, by każdą z nich opisać z osobna, podać przepisy i zalecenia. Dziś tylko zachęta, by wśród naszych domowych przetworów znalazła się buteleczka lub dwie czegoś pachnącego latem i pokrzepiającego. Jak to mówił Pawlak z kultowej komedii Sami Swoi: dla zdrowotności i dla spokojności.
Co roku robię wiśniówkę i rosolis orzechowy. Ostatnio eksperymentuję też z jałowcówką, śliwowicą i jarzębiakiem. Od dwóch lat niemal na pniu znika zlewana przed Świętami pigwówka. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas, by każdą z nich opisać z osobna, podać przepisy i zalecenia. Dziś tylko zachęta, by wśród naszych domowych przetworów znalazła się buteleczka lub dwie czegoś pachnącego latem i pokrzepiającego. Jak to mówił Pawlak z kultowej komedii Sami Swoi: dla zdrowotności i dla spokojności.
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Papiery, wstążeczki
Zaczęło się pakowanie prezentów gwiazdkowych. Fruwają papiery, kokardki,
celofany. W tym roku pod naszą choinką będzie kiczowato i tradycyjnie
czyli zagoszczą zielono-czerwone paczuszki. Większość potrzebnych
materiałów (papiery, wstążki, kolorowe taśmy samoprzylepne) kupiłam w
Ikei, do tego celofan, czerwona rafia i filcowe gwiazdki z wrocławskiej
giełdy kwiatowej. No i parę rolek karbowanej bibuły z papierniczego.

piątek, 14 grudnia 2012
Ozdoby świąteczne
Córcia ma zapalenie płuc. W ramach rehabilitacji musiałyśmy zająć się czymś twórczym, więc padło na ozdoby świąteczne. Przydały się kawałki filcu i materiału tapicerskiego. A także stare koraliki i dzwoneczki. Na razie efekty spoczęły na parapecie i muszą chwilę odczekać, zanim zawisną na świątecznym drzewku.
czwartek, 13 grudnia 2012
Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta...
Dzyń, dzyń, dzyń, to w głowie dzwoni głos paniki - listy zakupów, listy prezentów, listy rzeczy do zabrania, listy potraw na poszczególne dni Świąt, listy adresatów świątecznych pocztówek, listy porządków świątecznych ............
środa, 12 grudnia 2012
Lustro w glinianej ramie
Od roku wpadam do pracowni ceramicznej i pod okiem dwóch ceramiczek uczę się tego pięknego rzemiosła. Oczywiście, kiedy patrzę na ich prace zdaję sobie sprawę, że moje nigdy tak nie będą wyglądać, ale i tak uwielbiam glinę. Można ją miętosić i zgniatać (a zatem walor antystresowy) oraz formować w dowolne kształty (i na prawdę rzadko kiedy się buntuje). Nie sądziłam, że wciągnie mnie tak bardzo. Poniżej prezentuję jedną z moich prac - lustro w ramie z gliny. Wzór został odciśnięty koronką i pobielony farbą. Lusterko jest koślawe i pewnie nie jeden plastyk załamałby nad nim ręce, ale ja jestem z niego dumna i bardzo cieszę się jego widokiem na jednej ze ścian.
wtorek, 11 grudnia 2012
Pozytywne nastawienie
Gdy chłód na dworze, w domu wirusy i bakterie nie ma to jak gorące napoje. Podtrzymują w człowieku wolę walki z zarazkami, dodają energii do świątecznych porządków. Dlatego, gdy czuję, że dopadają mnie pierwsze oznaki przeziębienia czy zniechęcenia sięgam po gorące piwo z miodem, herbatę ze startym imbirem lub sok malinowy. Ostatnio kupiłam w osiedlowym sklepiku syrop z młodych pędów sosny. Jest pyszny i pokładam w nim wielkie nadzieje.
Grudniowe LIVING
środa, 5 grudnia 2012
Liście Jesienne
"Liście jesienne" M. Pawlikowska-Jasnorzewska
Liście jesienne leżą po brzegach dróg, mieniąc się jedną połową tęczy.
Wyglądają jak rozsypane róże wszelkich barw.
W stawie drżą złote plamy. Rząd drzew odbija się w nim różnie: wierzba - mgłą siwą, czerwona leszczyna - skrzydłem motyla, topole - ciemnymi kolumnami.
Skośne marmurowe schody, prowadzące ku wodzie, odbijają się w gląb i w przeciwną stronę niż prowadzą, tworząc klin.
Zadarte liście wierzby płyną jak dżonki, wiatrem popychane.
Wysoko przelatujące samoloty suną przez głębinę jak czarne płotki, małą gromadą.
Woda żyje, drzewa budzą się dzisiaj.
Wieje bowiem wiatr, który różni się od innych jak chuchnięcie od dmuchnięcia.
Z głębi piersi natury płynie to serdeczne chuchanie: wiatr halny.
Kto jeszcze nie wypowiedział swojej miłości, zdradzi się z nią w taki dzień.
Oto jest niekalendarzowy powrót wiosny.
Wiosna - kaprys, wiosna - łaska.
Możemy się jej wszędzie i zawsze spodziewać, tej Wiosny Niezależnej, zarówno w zimie, jak i w setnym choćby roku życia.
Liście jesienne leżą po brzegach dróg, mieniąc się jedną połową tęczy.
Wyglądają jak rozsypane róże wszelkich barw.
W stawie drżą złote plamy. Rząd drzew odbija się w nim różnie: wierzba - mgłą siwą, czerwona leszczyna - skrzydłem motyla, topole - ciemnymi kolumnami.
Skośne marmurowe schody, prowadzące ku wodzie, odbijają się w gląb i w przeciwną stronę niż prowadzą, tworząc klin.
Zadarte liście wierzby płyną jak dżonki, wiatrem popychane.
Wysoko przelatujące samoloty suną przez głębinę jak czarne płotki, małą gromadą.
Woda żyje, drzewa budzą się dzisiaj.
Wieje bowiem wiatr, który różni się od innych jak chuchnięcie od dmuchnięcia.
Z głębi piersi natury płynie to serdeczne chuchanie: wiatr halny.
Kto jeszcze nie wypowiedział swojej miłości, zdradzi się z nią w taki dzień.
Oto jest niekalendarzowy powrót wiosny.
Wiosna - kaprys, wiosna - łaska.
Możemy się jej wszędzie i zawsze spodziewać, tej Wiosny Niezależnej, zarówno w zimie, jak i w setnym choćby roku życia.
niedziela, 2 grudnia 2012
Grudzień wystartował
Zaczął się grudzień i pierwsze przymrozki. We Wrocławiu zazwyczaj trudno o śnieg więc cieszymy się choćby i szronem. Ale byłam wczoraj u rodziny w Wałbrzychu i tam już prawdziwa zima - niebieskie niebo i białe od śniegu pagórki. Coś pięknego.
Pozytywną stroną przymrozków jest (poza pożegnaniem z komarami i muchami) także słońce. To wczorajsze chodziło po domu przez cały dzień oświetlając kolejne fragmenty pokoi (i wskazując brutalnie kurz do wysprzątania). Kot Nicpoń chodził za tymi plamami słońca i wygrzewał się na nich. Nicpoń jest kotem podwórkowym z tendencjami do zmiany tego stanu rzeczy. Wykorzystuje każdą okazję, żeby wejść do domu i się gdzieś zadekować.
Pozytywną stroną przymrozków jest (poza pożegnaniem z komarami i muchami) także słońce. To wczorajsze chodziło po domu przez cały dzień oświetlając kolejne fragmenty pokoi (i wskazując brutalnie kurz do wysprzątania). Kot Nicpoń chodził za tymi plamami słońca i wygrzewał się na nich. Nicpoń jest kotem podwórkowym z tendencjami do zmiany tego stanu rzeczy. Wykorzystuje każdą okazję, żeby wejść do domu i się gdzieś zadekować.
Subskrybuj:
Posty (Atom)