Jakiś czas temu rozpisywałam się nad zbawiennym wpływem herbaty na jesienno-zimowe smutki. Było by wielce niestosowne nie wspomnieć o innych napojach, które mają podobne o ile nie bardziej jeszcze anty-depresyjne działanie (oczywiście w małych dawkach i bez sprzeciwu najbliższych). A mówię o naleweczkach, które od lat goszczą w naszym domu. Cieszą oko, nozdrza i przyjaciół.
Co roku robię wiśniówkę i rosolis orzechowy. Ostatnio eksperymentuję też z jałowcówką, śliwowicą i jarzębiakiem. Od dwóch lat niemal na pniu znika zlewana przed Świętami pigwówka. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas, by każdą z nich opisać z osobna, podać przepisy i zalecenia. Dziś tylko zachęta, by wśród naszych domowych przetworów znalazła się buteleczka lub dwie czegoś pachnącego latem i pokrzepiającego. Jak to mówił Pawlak z kultowej komedii Sami Swoi: dla zdrowotności i dla spokojności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz