czwartek, 30 marca 2017

Uratowany fragment balustrady


W zeszłym roku lecąc do klienta mijałam w deszczu stare wrocławskie poniemieckie kamienice. Przy jednej z nich leżała sterta gruzu, a na niej połamane fragmenty balkonowych balustrad (chyba). Jedna z tych deseczek tak mi się spodobała, że postanowiłam nie skazywać jej na wysypisko. Była szara i zagloniona. Długo czekała na pomysł.

W końcu, oczyszczona i pobielona zawisła przy naszych drzwiach wejściowych. W parze z wieszakiem, na który też od dawna szukałam pomysłu będą służyć do zawieszania różnych przydomowych dekoracji. Teraz na szybko umieściłam tam wiklinowe serce.

Tak się cieszę, że ją wzięłam. Mały fragment historii architektury na moim po-gierkowskim kwadraciaku!

PS. Zapraszam serdecznie na CANDY!







1 komentarz: