niedziela, 11 września 2016

Połowa sukcesu


Właśnie minęła połowa mojego pobytu w Szczawnicy. Przede wszystkim odkryłam, że sama ze sobą nie nudzę się i dobrze potrafię wykorzystać dany mi czas. To wspaniałe odkrycie. Do dziś miałam też wspaniały humor, ale właśnie przeżywam mały kryzys. Wczoraj i dziś była u mnie cała rodzina, włącznie z psem. Spędziliśmy cudowny weekend i kiedy przed godziną żegnałam ich przy samochodzie, zrobiło mi się autentycznie źle i smutno. Trzeba będzie na powrót oswoić samotność.

Jak wiecie, ten pobyt w sanatorium postanowiłam potraktować jako wielostronne podratowanie siebie. Postanowiłam, że będzie to czas dla ciała, dla rozumu, dla serca i dla duszy. Jak mi idzie?

Dla ciała korzystam z zaordynowanych mi zabiegów, dużo spaceruję a każdego ranka, po przebudzeniu idę pobiegać.

Dla rozumu postanowiłam przeczytać mądrą biznesową książkę oraz zrealizować sobie dziesięcio-lekcyjny kurs języka angielskiego (jeszcze go nie skończyłam). Staram się też oglądać filmy po angielsku.

Serce wspieram dobrą lekturą. I nie bronię sobie czytania, nie limituję. Wzięłam też sporo dobrych, podbudowujących filmów. Od razu chętnie podzielę się tytułami. Z filmów, polecam: "Gwiazd naszych wina", "Papierowe miasta" i "Moon". A z książek "Opactwo świętego grzechu"i "Szczygieł"

A dla duszy, każdego ranka, po powrocie z biegania słucham z internetu cudownych rekolekcji o. Adama Szustaka. Jeśli nie znacie tego rekolekcjonisty, a chcecie poznać Boga dobrego i radosnego, polecam. Zacznijcie od tego tu kawałka. Można się uśmiać do łez, a jednocześnie w serce spływa spokój i radość.
"Upojeni Bogiem"


1 komentarz: