wtorek, 29 grudnia 2015

Za co kocham Świąta czyli po-świąteczne refleksje



I już! Wyczekane, wymarzone Święta przeleciały. Wszystko powoli wraca do zwykłego codziennego trybu. Dziś zadałam sobie pytanie, za co kocham i cenię te Święta. Co sprawia, że są takie magiczne. Czy warto tak się starać, skoro tak szybko mijają.

Powstała mi po tych pytaniach lista świątecznych pozytywów. Czy zgadzacie się z nią? A może dodacie inne jeszcze "za", które sprawiają że Boże Narodzenie nie ma sobie równych?

1. Za życzenia. W codziennym życiu wcale nie myślimy o tym, czego życzymy naszym najbliższym i przyjaciołom. Oczywiście, wszystkim można życzyć szczęścia i zdrowia, ale kiedy przychodzi czas wysyłania kartek świątecznych czy dzielenia się opłatkiem, musimy zadać sobie pytanie o faktyczne potrzeby tej osoby. A do tego jeszcze wypowiedzieć je głośno! Kiedyś, dawno temu życzyłam pewnej bliskiej mi osobie wyjścia z nałogu alkoholowego. Część rodziny była oburzona, ale to były szczere najbliższe mojemu sercu intencje. I na dodatek - to życzenie spełniło się i do dziś się spełnia!

2. Za cierpliwość. Przygotowania do Świąt wymuszają na nas anielską cierpliwość. Pieczemy pierniczki, które możemy zjeść dopiero po kilku tygodniach. Rozpakowujemy po jednej czekoladce z kalendarza adwentowego, choć mielibyśmy ochotę na wszystkie. Musimy nauczyć się czekania, bo cały Adwent to jedno wielkie czekanie. A to, co ważne w naszym życiu zazwyczaj wymaga cierpliwości. I Boże Narodzenie co roku nam o tym przypomina.

3. Za podniecenie. Uwielbiam to uczucie mrowienia w brzuchu, kiedy wybieram się po świąteczne ozdoby czy prezenty. Uwielbiam patrzeć na brykające, podskakujące i przekrzykujące się dzieci podczas ubierania choinki. Na ten błysk w ich oczach (nawet mojego czternastolatka), kiedy przybiegają do pokoju po wypatrywaniu gwiazdki i nagle widzą mnóstwo prezentów pod choinką. Czasem podniecenie w naszym domu przybiera formę małych przedświątecznych kłótni i sprzeczek, ale to też jest niejako wpisane w urodę tych świąt.

4. Za kolory. Wiem, że gdzieś tam w gronach stylistów i estetów toczy się dyskusja o kiczowatości Świąt. Mnie ona nie przeszkadza. Kocham tę feerię barw, tę eksplozję czerwieni, ten nadmiar i przepych. Nie przeszkadza mi, że ozdób w moim domu jest zdecydowanie za dużo i że brakuje na nie półek i parapetów. Śmieję się, zamiast denerwować, gdy widzę jak dzieci udekorowały nasz dom (a wierzcie mi - potrafią nas nieźle zaskoczyć!). Pod choinką i wokół mnie może być kolorowo i kiczowato - tak właśnie czuję.

5. Za powrót do źródeł. Można na co dzień nieźle radzić sobie samemu. Robić karierę, realizować się, mieć tysiące spraw na głowie. Ale kiedy przychodzi czas Świąt nie sposób zadać sobie pytania - gdzie są moje korzenie. Gdzie jest dom, który zawsze stoi dla mnie otworem. Ludzie, którzy zawsze życzą mi dobrze. Tradycje, które rozumiem i kocham. Skąd pochodzę i czy umiem tam wrócić, gdy przychodzą te najbardziej rodzinne Święta?

6. Za szansę. Wierzę. I dla mnie Święta to kolejna szansa od cierpliwego Boga. Nie udało się w zeszłym roku? Masz kolejną okazję - zatrzymaj się, zastanów nad tym co wydarzyło się w Betlejem, czemu małe Dziecko zmieniło bieg świata, kim jesteś dla Niego? Znajdź gwiazdę na niebie i pójdź za nią we właściwym kierunku.

A Wy? Za co kochacie czas Bożego Narodzenia? Co sprawia, że co roku od nowa ulegacie czarowi tego okresu? Gdybyście mieli je "polecić" komuś, kto nigdy o nich nie słyszał, o czym byście mu powiedzieli?

8 komentarzy:

  1. Popieram Aldi wszystkie Twoje punkty...
    Cierpliwości to właśnie w moim domu zawsze brakowało przed świętami, ale teraz jest inaczej, teraz mąż mnie uczy spokoju i czas oczekiwania na Boże Narodzenie jest własnie bardzo powolny, miły, cierpliwy... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U was to oczekiwanie ma teraz podwójne znaczenie!

      Usuń
  2. Aldonko, pod każdym punktem mogę i ja się podpisać. Ze swojej strony dodam jeszcze jeden: za Wigilię. Spędzoną wspólnie z mężem, dziećmi, mamami, bratem bliźniakiem i Jego rodziną. Czekam na ten wieczór cały rok i cieszę się najwięcej z tego jednego wspólnego wieczoru :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. Wigilia pozwala nam się spotkać nawet gdy mieszkamy daleko od siebie i brak nam czasu.

      Usuń
  3. Mnie oczarowuje cała otoczka świąt. Ten magiczny, niemal baśniowy nastrój. Niecodzienność w postaci właśnie dekoracji, choinki, światełek, potraw:)) radość dzieci z prezentów. Spokój, brak pośpiechu, refleksje...

    OdpowiedzUsuń