środa, 19 czerwca 2013
Konfitura różana
Czerwiec to czas kwitnięcia róży jadalnej (tzw. pomarszczonej) - pięknej i wybornej na przetwory. Ja co roku robię kilka słoiczków konfitury różanej, której potem używam do pączków, babeczek i ciast. Wygląda pięknie, pachnie jak milion dolarów i wystarczy tylko czubek łyżeczki, by nadać aromatu całej babeczce.
Jak zrobić taką konfiturę? Po pierwsze należy zebrać płatki, najlepiej do południa z nie-w-pełni rozwiniętych kwiatów. Wieczorem płatki są już pomarszczone i mniej jędrne. Ponieważ krzaków różanych mam niewiele, zbieram takie płatki przez kilka dni i trzymam je w szczelnie zamkniętym pojemniku w lodówce.
Kiedy uzbiera się spora miska, ok. 1/4 kilograma, przystępuję do ataku. Przepłukuję płatki na durszlaku wrzątkiem a następnie zimną wodą. Tę czynność powtarzam trzykrotnie. Potem odciskam wodę z płatków i przesypuję je do miski.
Następnie w kubeczku mieszam pół szklanki cukru z sokiem z jednej cytryny. W misce mieszam je z płatkami. W międzyczasie nastawiam w garnku szklankę wody (najlepiej źródlanej) i wsypuję do niej 1 1/2 szklanki cukru.
Kiedy woda się zagotuje, wsypuję do niej płatki i na lekkim ogniu mieszając gotuję je ok. 30 minut, aż zmienią kolor i zaczną opadać na dno.
Taką konfiturę przelewam do słoiczków. Żeby słoiczki uszczelnić, trzeba je okryć ręcznikiem (bez odwracania do góry dnem) i trzymać w cieple, aż wystygną. Można też trzymać je do czasu wykorzystania w lodówce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aż ślinka cieknie....
OdpowiedzUsuńI łatwo o odruch Pawłowa! ;)
OdpowiedzUsuń