sobota, 27 maja 2017

Niespodziewany gość


W naszym domu przez paręnaście minut gościł....nietoperz. Kompletnie nie wiemy, jak się tu znalazł. Czy wszedł przez uchylone okno za jakąś ćmą? A może wleciał, gdy ktoś wchodził do domu?

W każdym razie sporo się nafruwał zanim udało nam się go wypuścić na zewnątrz. Co chwilę przysiadał to na zasłonce, to na wiklinowych dekoracjach. Ciężko dyszał i chyba był ostro wystraszony. Miał przemiły pyszczek, co w cale nie jest takie częste u "nietopków".

Gdzieś wokoło nas toczy się dzikie życie i to życie co jakiś czas przecina nasze ścieżki. Super!


6 komentarzy:

  1. Ojej ;) Ja bym się go bała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że jak fruwał po pokojach, przykucaliśmy za fotelami. Widać te opowieści o wplątywaniu się nietoperzy we włosy są mocno zakorzenione! :)

      Usuń
  2. To niesamowity gość.
    Nigdy nie miałam styczności z żywym nietoperzem, ale chyba troszkę obawiałabym się takiego spotkania, szczególnie w zamkniętym pomieszczeniu. Aczkolwiek chciałabym kiedyś takie stworzonko spotkać. To coś z cyklu: chciałabym, a boję się :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam szczerze, że bardzo bałabym się takiego nieproszonego gościa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zainteresowały go dekoracje! :) Sama chciałabym takiego gościa od czasu do czasu

    OdpowiedzUsuń