środa, 7 grudnia 2016

Ptasie klimaty


Nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się coś, co chwyci człowieka za serce. Dla mnie takim "czymś" był przed laty obraz "Szczygieł" Carla Fabritiusa. Byłam w Holandii w Muzeum Mauritshius, pełnego przepięknej sztuki niderlandzkiej. I z całego morza wspaniałych (a często i olbrzymich obrazów) właśnie ten jeden malutki - 34x23 cm - wbił mnie w posadzkę. Stałam i stałam urzeczona gapiąc się w to cudo, a do dziś mam w domu pocztówkę z reprodukcją, naklejoną na deseczkę.

Czy ujęła mnie precyzja rysunku? Czy cieniuteńki łańcuszek zwisający z nogi ptaka i czyniący z niego wiecznego niewolnika? A może wzrok zwierzęcia, mądry i zrezygnowany, wpatrujący się wprost w oglądającego?

Obrazek zmienia miejsce pobytu. Teraz ozdabia półkę w łazience, a do pary ma przód budki lęgowej, który odpadł od reszty. Zawsze kiedy na niego patrzę, czuję się poruszona.

We wrześniu trafiłam na wspaniałą książkę "Szczygieł"  Donny Tartt, której bohater jest niemal uzależniony od tego obrazu. (Książkę polecam, jest genialna!). Jak miło było mi przeczytać te odczucia do małego ptaszka, które sama noszę w głowie, a które ktoś ujął lepiej niż ja!

Czy macie takie swoje "mocne" obrazy? Takie, które na Was nieustannie działają?




1 komentarz: