czwartek, 15 grudnia 2016

Czarujące światło z kulki


Kupione w Biedronce - nie tak piękne jak klasyczne cotton balls ale i nie tak drogie. Kupiłam je pod wpływem impulsu, a potem zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam. Niemniej jednak już pierwszego wieczoru, gdy zapaliliśmy je sobie nie mieliśmy wątpliwości. Dają miłe, ciepłe światło i ładnie podświetlają obrazki. I mają jedną wspaniałą zaletę - nie muszą być podłączone do gniazdka, w związku z czym z naszej półki nie zwisa długaśny kabel.

Jak Wam się podoba nasze "okienko" w wersji podświetlonej?

Muszę przyznać, że prawie nie mam czasu na przedświąteczną krzątaninę. Trafiły mi się dwa fajne zlecenia, ale obydwa "na gwałt" i do "przed Świętami". W związku z tym, zamiast lepić i dekorować, pracuję. Ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu kilka dni się uda wykroić i zająć Świętami.
A jak tam u Was? Praca wre? Co już udało się Wam zrobić?











2 komentarze:

  1. Piękna dekoracja, dobrze, że kupiłaś te świecące kulki :)
    Przygotowania przedświąteczne nie są do tego, aby się stresować, że coś nie zrobione. Są po to aby cieszyć się czasem spędzonym w rodzinnym gronie. Nie martw się więc, zrobisz ile dasz rade i też będzie dobrze :)
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  2. tez kupiłam te kule tyle ze w kolorach zieleni i czerwieni

    OdpowiedzUsuń