środa, 10 sierpnia 2016

Garść wspomnień z wakacji

Jestem. Miło było wrócić do domu po cudnych dwóch tygodniach wojaży. Oczywiście, jak to po urlopie (i remoncie, który właśnie się skończył) - bez większych efektów próbuję odnaleźć się w codziennej rzeczywistości. Siadłam też w końcu do komputera, by przejrzeć zdjęcia i podzielić się choć kilkoma wspomnieniami.

Przez pierwszy tydzień urlopu wraz z sześcioma innymi rodzinami naszych przyjaciół byliśmy w Toskanii. Było bardzo gorąco i całe nasze stado dzieciaków najchętniej siedziałoby tylko w basenie ewentualnie tuż przy nim. Na szczęście udało się wyrwać na kilka popołudniowych wycieczek w teren. W tym roku nastawiliśmy się na mniejsze miasteczka. Te duże, Florencję, Sienę czy Pizę mieliśmy okazję zwiedzić już wcześniej i choć są piękne i niesamowite, trudno w nich poczuć toskańskiego ducha, bo nie widać go zza tłumu turystów. Dlatego w tym roku szukaliśmy bardziej ustronnych miejsc. Byliśmy w Volterze (też dużo ludzi, ale i tak warto), która leży wśród przepięknych małych pagórków na wysokiej górze, do której jedzie się serpentyną dróg. Słynie ze swoich ceglastych budowli i warsztatów wyrabiających rozmaite cuda z alabastru.






Potem było malutkie miasteczko Bolgheri, do którego wiedzie szosa wysadzana wysokimi cyprysami. W miasteczku i okolicach pełno jest winiarni, gdzie można posmakować znakomitych win. Piękne, zadbane uliczki i domostwa wygrzane są w słońcu, a z murów miasta roztacza się piękny widok na okolicę.






Było też miasteczko Vinci, gdzie urodził się Leonardo. Można tam zwiedzić jego dom oraz muzeum, gdzie odtworzono machiny, które konstruował. Dopiero te prototypy oraz filmy pokazujące, jak działają dają obraz geniuszu tego człowieka. Niesamowite, jak wiele rozwiązań potrafił opracować!
I jeszcze jedno cudne miasteczko - Suvereno. Tysiącletnie, kamienne, gdzie na ulicy przysiadają osobno panie osobno panowie by poplotkować. A na jednej z uliczek odbywały się czyjeś urodziny - ludzie wynieśli z domów krzesła, postawili je na ulicy i razem coś spożywali.



Kolejny tydzień, już sami, spędziliśmy w austriackim Tyrolu. Co za piękne miejsce! Nie mówię tylko o niesamowitych górach i szmaragdowych jeziorkach. O cudnych rwących potokach i krowach nieustannie podzwaniających swoimi dzwonkami. Ale także o pięknie utrzymanych domach, w jednolitym górskim stylu, które wręcz toną w kwiatach. O czyściutkich miasteczkach i ludziach popijających lokalne piwo przy wtórze lokalnych kapeli i orkiestr.






Byliśmy tam w pięknym, górzystym parku dzikiej przyrody, gdzie przechadzały się całe stada jeleni, danieli, kóz i kozic a także rozmaite ptactwo.


Zwiedziliśmy Salzburg i znajdujące się tam Muzeum Historii Naturalnej oraz bardzo ciekawe muzeum kryształów Svarowskiego w Wattens, które bardziej przypominało krainę królowej lodu niż muzeum.


Chodziliśmy też na długie spacery w góry, a nawet na kilka górskich wycieczek, które mimo początkowego marudzenia dzieciaków okazały się bardzo udane. Na pewno tam jeszcze kiedyś wrócimy.


Bardzo się cieszę z tego wyjazdu. Przywiozłam tyle wspomnień i inspiracji. Tyle miłych chwil do zapamiętania na zawsze. Jak to dobrze, że świat oferuje nam tyle różnorodnych doznań. Jak to wspaniale, że mamy zmysły, które pozwalają nam je odbierać!

10 komentarzy:

  1. Wspaniała wycieczka, dziękuję, że mogłam potowarzyszyć i pooglądać tak piękne fotografie:) pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuudne miejsca mieliscie okazje zobaczyc :))) Piekna fotorelacja :)) Ojj ja rowniez tam bym chciala wrocic :)) Pozdrawiam Cie Serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. widać ze udany urlop ,a będąc w Slazburgu nie wsapilicie do miasteczka Dzwięków Muzyki ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nawet nie wiedziałam że jest coś takiego. Czyli...muszę tam wrócić!

      Usuń
  4. Piękne fotki :D Gratuluję :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieliście piękne wakacje, w takie miejsca chce się wracać:). Pozdrawiam o poranku:). Małgosia.

    OdpowiedzUsuń