Jak wiecie, bardzo lubię wszelkiego rodzaju koktajle i
smoothie. I dla ich urody, i dla smaku. No i oczywiście dla zdrowia. Ale
niedawno otworzyły mi się oczy na nowe jeszcze możliwości. Otóż koleżanka w
czasie wspólnej podróży samochodem powiedziała, że kupiła sobie wyciskarkę do
soków i zachwycona od dwóch miesięcy codziennie cos tam wyciska.
I tu okazało się, że żyłam w błogiej nieświadomości myśląc,
że wyciskarka i sokowirówka to to samo. Okazuje się, że nie. Wyciskarka miażdży
owoc czy warzywo i dzięki temu soku jest więcej. A dodatkowo można go wycisnąć
nawet z takich produktów jak jarmuż, bazylia czy orzechy.
Tak mnie zainspirowały opowieści o tym, co można zrobić przy
pomocy takiego urządzenia, że już następnego dnia zaczęłam sprawdzać ofertę
rynkową. Oj, nie są to tanie sprawy, niestety. Ale i tak, kiedy poczytaliśmy z
mężem o tym, jak dobre i zdrowe są napoje z takich wyciskarek, stwierdziliśmy,
że warto. Potraktowaliśmy ten zakup jako inwestycję w zdrowie nasze i naszych
dzieci.
Producentów na rynku jest kilku. Ostatecznie po poznaniu ich
oferty oraz rekomendacji dwojga znajomych zdecydowaliśmy się na Kuvings B6000. Ujął mnie szeroki otwór wlotowy, co oznacza,
że większość produktów mogę tam wrzucać bez krojenia, albo tylko w postaci
połówek. Doczytałam, że poza sokami można też przy pomocy odpowiednich nakładek
robić lody i przeciery. Kupiliśmy więc i te nakładki.
Zamówiłam, zaczekałam i chwilę później wyciskarka stanęła na
blacie w kuchni Na szczęście nie jest duża i nie zabiera dużo miejsca. To było
dla nas bardzo ważne, bo wiedzieliśmy, że jak ją schowamy do jakieś szafki, nie
będzie nam się chciało jej wyciągać i w końcu zapał nam opadnie. Jak się okazało,
urządzenie pracuje bardzo cicho, co odkryliśmy z ulgą. (Pamiętam ryk mojej
sokowirówki z dzieciństwa. :)) A obsługuje się je bez większego wysiłku.
Mieli sobie te wszystkie owoce i warzywa powoli, z jednej
strony do plastikowego dzbanka płynie sok, a z drugiej do innego pojemnika
wióry. Bardzo mi te wióry podobają, bo są wprost idealne na kompostownik. No i
jeszcze kwestia mycia - wystarczy przepłukać wodą, a sitko przeciskające
wyszorować załączoną szczoteczką. Nie ma żadnych zakamarków, gdzie ciężko się
dostać i gromadzą się bakterie.
Wraz z paczką przyszły dwie książki z przepisami, więc jest
skąd czerpać inspiracje. Niektóre przepisy mnie mocno intrygują, np. na bazie
kapusty czy selera korzennego. Muszę to wszystko przetestować.
Mamy już za sobą pierwsze próby. Ale pycha! Pierwszy zrobiliśmy
sok z pomarańczy, jabłka, marchwi i bazylii. (2 pomarańcze, 2 jabłka, 4
marchwie i trzy gałązki bazylii). Wyszedł słodki, z lekką nutką bazyliową.
Potem był sok z dodatkiem buraka. Myślałam, że dzieci nie
zaakceptują tego znienawidzonego warzywa, ale się udało! (3 pomarańcze, 3
marchewki, 2 jabłka, 1 buraczek).
Po dwóch pierwszych próbach na produktach z moich
dziecięcych sokowych wspomnień, zaczęłam eksperymentować z nowymi.
I tak przepyszny okazał się sok z selerem naciowym (cały
pęczek selera, 3 marchewki, 2 pomarańcze, 2 jabłka, pół cytryny) oraz piękny
żółty napój z gruszek, jabłek i selera (4 gruszki, trzy gałązki selera
naciowego i 2 jabłka).
Już się nie mogę doczekać kolejnych nowych odkryć w naszej
kuchni i przetestowania tych wszystkich przepisów. Będę się dzielić z Wami na
bieżąco inspirującymi recepturami. Pozdrawiam Was zdrowo!
Super. Też mi się marzy, choć cena na razie studzi mój zapał.
OdpowiedzUsuńNiestety, cena jest trudna do przełknięcia. Trzeba mieć nadzieję, że technologie stanieją.
UsuńJak zazdroszczę. Od dawna mi się marzy taki sprzęt ale cena na razie zaporowa. Póki co męczę się znienawidzoną, hałaśliwą sokowirówką.
OdpowiedzUsuńAż się nakręciłam na taką wyciskarkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Suuper sprzet sobie kupiliscie do domu :)) To teraz bedzie baardzo witaminkowo Suuper :)) Przepisy na prawde ciekawe :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się , przepisy znalazłam w gazecie a na czym to zrobić ? Hmmmm :)
OdpowiedzUsuń