czwartek, 27 sierpnia 2015
Pojemniki na mydło w płynie i zaklęte w nich wspomnienia
Wspaniale jest mieć koło siebie drobiazgi, które przywodzą na myśl miłe wspomnienia. Nie muszą być piękne czy efektowne, ale ważne by od razu w naszej głowie zapalały te małą iskierkę z przeszłości. Taki wspominkowy element stanowią pojemniki na płyn do naczyń i mydło w płynie, które stoją na naszym kuchennym oknie. A także ich podstawka.
Zacznę od podstawki. Kiedy byliśmy z naszymi znajomkami pierwszy raz w Toskanii, 8 lat temu, mieszkaliśmy w malutkiej wiosce. Było tam tylko kilka domów mieszkańców, kościółek, pizzeria oraz jeden stary kamienny dom z czterema mieszkaniami dla turystów. Z naszego tarasu rozciągał się wspaniały widok na pobliskie pagórki z sadami oliwnymi. Na każdym pagórku stało domostwo, a jedno z nich było opuszczone. Któregoś dnia postanowiliśmy urządzić tam piknik. Zabraliśmy prowianty i ścieżkami przez gaje, lasek i pola doszliśmy do tego domu. Był zrujnowany i obrośnięty jeżynami ale mimo to pięknie wyglądał wygrzany w słońcu. Zbudowany był z płaskich terrakotowych cegieł. Wzięłam jedną z nich na pamiątkę a znajomym (którzy byli wówczas na etapie projektowania swojego domu) poleciłam wziąć drugą jako kamień węgielny pod ich własny dom. Moja cegiełka służyła mi jako podstawka pod garnek, a do lat stoją na niej właśnie płyn i mydło. I zawsze, gdy patrzę na nią robi mi się ciepło na sercu.
Płyn do naczyń ulokował się w starym uszkodzonym włoskim kuflu z rycerzami. Kupiliśmy go z dziećmi dla tatusia w prezencie na pchlim targu. Wokół kufla podróżują złoci rycerze na eleganckich rumakach. Bardzo nam się podobał. Służył godnie pod piwko, ale któregoś dnia nasz syn wyciągał w pośpiechu toster z szafki i ten kufel spadł mu na ziemię. Stracił ucho i część górnego kręgu rycerzy. Było mi go żal wyrzucić i cieszę się, że pojemnik z płynem zmieścił się do niego. Kiedy na niego patrzę myślę o naszym synu, naszym "żywym srebrze" z jego całym potencjałem. I o tym, co z niego wyrośnie.
Najmniej wspomnień wiąże się z pojemnikiem glinianym. Zrobiłam go sama, żeby gdzieś ulokować mydło w płynie. Ale i on wywołuje zawsze te same myśli. A mianowicie, kiedy krzątam się przy zlewie i spojrzę na niego lub go użyję przychodzą mi do głowy nowe pomysły na wyroby z gliny.
W technikach pamięciowych jest taka metoda "rzymskiego pokoju" gdzie danemu przedmiotowi przypisuje się jakąś myśl, żeby zawsze o niej pamiętać. Mnie się to udało bezwiednie. Te trzy przedmioty nieodparcie przywodzą mi na myśl zawsze te same skojarzenia :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
śliczne
OdpowiedzUsuńChoć każdy z innej parafii :)
Usuń:-) fajne wykorzystanie bliskich sercu rzeczy
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało znaleźć się dla nich nowe miejsce.
Usuńpięknie, bardzo mi się podoba, przedmioty z duszą są ważne, nie sztuka ładnie urządzić dom wzorując się na katalogach wnętrzarskich, sztuką jest tak urządzić dom żeby mówił coś o nas
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Może nie jest to wnętrze idealne ale na pewno jest "nasze"
UsuńBardzo fajny pomysł, zwłaszcza z rycerzami...a mam w domu podobny kufelek ze scenką rodzajową i będę przymierzać;))
OdpowiedzUsuńMoże akurat uda się dać mu nowe zadanie?
UsuńUwielbiam przedmioty, w których zaklęte są wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńTe pamięta się (i szanuje) najmocniej. Myślę, że gdy dostajemy od bliskich coś, z czym wiąże się wspomnienie, zupełnie inaczej patrzymy na ten przedmiot.
Usuńoj lubie takie histirię i tez uwielbiam takie pamiatki ;)
OdpowiedzUsuńMoja przestrzeń nie mieści ani wspomnień ani planów na kolejne wojaże :)
OdpowiedzUsuńA jednak mam wiele takich zaczarowanych przedmiotów , które kojarzą mi się wspaniale.
Kiedyś zwiedzaliśmy starą wioskę na Samos , pełną kolorów i życia . Przechadzając się między domami zobaczyłam , że w krzakach coś błyszczy i zwabiona tym wrażeniem znalazłam starą , zabrudzoną karafkę , którą przyjęłam jako grecki dar i cieszy moje oko do dziś :)
Aldonko , ucieszył mnie Twój post , ponieważ pobudza wyobraźnię a przy tym odświeża wspomnienia :))