Komputer, komputer, komputer - tak mniej więcej można streścić moją rzeczywistość tego lata. Głowa mi paruje, a dziś jeszcze mamy mieć we Wrocławiu 30 stopni! Postanowiłam się ochłodzić, a że w lodówce pustki zmiksowałam to co było - jedyny ocalały jogurt grecki i jedyny grapefruit w opustoszałej misce. I wyszło bardzo dobre lekko gorzkawe i orzeźwiające coś! Bardzo polecam.
W tle koktajlu pyszni się mój nowy dzwonek - wygrzebany przez mamę męża na pchlim targu. Bardzo mi się podoba.
A dla poprawienia humoru poniżej fotka mojego kota, który ma słabość do pustego kosza na zakupy. Anektuje go natychmiast po opróżnieniu!
koty i ich miejscówki, moje też mają takie pomysły
OdpowiedzUsuń