Mój kochany synek będąc kiedyś na wycieczce w lesie przyniósł mi piękny plaster drzewa. Widocznie jakiś leśnik - esteta pociął drzewo na plasterki i jeden z nich zostawił. Moje dziecko mi tę deseczkę dodatkowo pięknie okorowało i oszlifowało. Mnie pozostało już tylko pomalować ją na biało.
Służy mi teraz jako podstawka pod kawę, a wieczorami kładę na niej świeczki i tea-lighty.
Że też nie mam syna : ) Przygarnęłabym takich plasterków ilość każdą, mam jeden podarowany przez blogową koleżankę. Pilnuję jak źrenicy oka, bo córcie są na niego chętne. Piękne i smakowite ujęcia plasterkowo kubeczkowe.
OdpowiedzUsuńśliczna!
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaki mały prezent a cieszy...i służy i jest sentymentalnie;)))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie naturalne, drewniane podstawki, super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agness :)
Ależ cudowny pomysł!
OdpowiedzUsuń