czwartek, 21 stycznia 2016
Boso po śniegu
Już dwa lata temu przeczytałam, że warto chodzić po śniegu, by wzmocnić swoją odporność. Po trochu, zacząć od 20 sekund i codziennie dokładać kolejnych 5. I już wtedy postanowiłam, że tak zrobię tylko.... czekałam na śnieg. Nie było go dwa lata temu, nie było w zeszłym roku. W tym w końcu spadł. Chodziliśmy z dziećmi boso po śniegu przez ponad tydzień, zanim do reszty stopniał. Potem tydzień przerwy i wczoraj znów zaczęło sypać.
Pewnie wyglądamy dość dziwnie - ubrani w kurtki i czapki ale za to na bosaka, biegający i popiskujący po podwórku. Sąsiedzi już różne dziwy u nas widzieli, ale takich jeszcze nie!.
Może ktoś chce się przyłączyć do naszej "terapii"? Nie jest źle. Całkiem łatwo znieść ten kontakt ze śniegiem. Za to po powrocie do domu i wskoczeniu w ciepłe skarpety, po jakichś dziesięciu minutach, stopy zaczynają parzyć. Zakładam, że to dobrze i że to właśnie ta odporność nam się tam tak rozrasta i rozpycha :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super pomysł:) a u nas niestety śniegu niet:/ niby pada od wczoraj ale topnieje:(
OdpowiedzUsuńNiestety, to ewidentnie problem. ALe może za rok czy dwa i u Was posypie ;)
UsuńO to jest nas więcej, takich morsów śnieżnych:)) ..a w ubiegłym roku dołączyłam do tego jeszcze wiadro zimnej wody (tak, na golasa:))) prosto na głowę!!:) Polecam:)
OdpowiedzUsuńJezu! A myślałam, że to ja jestem dzielna! Nie wiem, czy w tym życiu dojdę do takiego etapu. I jak - faktycznie nie chorujecie?
Usuńbrrrrrrrr!
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, brrr!
UsuńAldonko, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńjednak nawet nieznośny katar nie przekona mnie do tych harców :))))))))))))))))
Sama jestem zdziwiona, że wcale nie jest tak źle. Jeśli byś chciała jednak spróbować - warto zacząć gdy jest ostry mróz. Wtedy śnieg mniej się lepi i jest łatwiej.
UsuńJestem takim zmarzluchem ze swoją córką, ze właśnie obie siedzimy w cieplutkich pizamach , grubych skarpetach...w szlafrokach i pod kołdrą ;)))w lecie mamusia też ma skarpety;))także kochana nici z tego, nikt mnie nie namówi;)
OdpowiedzUsuńJa również jestem zmarzluchem a skarpetki do piżamy ściągam tylko powyżej 30 stopni. Więc zaraz po terapii śniegowej wciągam wełniane skarpety i okrywam się kocykiem. Pewnie umiłowanie ciepełka już mi nie minie, ale może choć trochę pokocham zimno?
UsuńJeszcze kilka lat temu miałam takie gorące stopy ,że latałam w odkrytych butach i bez żadnych podkolanówek .......o skarpetach nie wspomnę do późnej jesieni ,zima i zakryte stopy do była dla mnie udręka ,więc w tamtym czasie na pewno bym się skusiła .......szkoda ,że nie znałam tego :))a teraz jestem taki zmarzluch ...że nie dziękuję za takie ekstremalne atrakcje:))))
OdpowiedzUsuńPodziwiam i życzę podniesienia odporności :))
Tobie też wiele zdrówka - żebyś znalazła własny przepis na odporność.
UsuńBiegam po sniegu też - fajna sprawa - brawo za odwagę - pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO! A od jak dawna? I czujesz efekty?
Usuń