poniedziałek, 30 listopada 2020

Adwent


Uwielbiam Adwent. Uwielbiam czekać – to dla mnie coś o wiele lepszego niż to, na co się czeka. Lubię dzień przed swoimi urodzinami, czas tuż przed wyjazdem na wakacje i Adwent - nawet bardziej niż same Święta. Lubię delektować się oczekiwaniem, planować, szykować. Adwent to czas przed narodzinami Chrystusa i często myślę, że moje zachowania i odczucia są bardzo podobne do tych, które towarzyszą kobiecie na miesiąc przed narodzinami dziecka. Ostatnie tygodnie przed tym, jak po raz pierwszy zostałam mamą, były właśnie  takie – wypełnione radosną krzątaniną i odliczaniem kartek w kalendarzu.

Przy dźwiękach amerykańskich świątecznych szlagierów przeglądam w tę i z powrotem książki z przepisami na ciasteczka, wyciągam rzeczy z szafek i pucuję wnętrza pachnącym środkiem do drewna, układam kartki świąteczne w stosiki i wymyślam życzenia. Wszystko mnie cieszy – prasowanie obrusów i serwetek, mycie i dekorowanie okien, nawet chlapa za oknem (bo we Wrocławiu rzadko mamy prawdziwy śnieg) nie jest w stanie odebrać mi humoru.

Adwent co roku zaprasza mnie do lepszego życia. Przynosi kolejną szansę na zmianę i daje siły, by znów podjąć się tego wyzwania. To niezwykłe uczucie, gdy widzi się, że pomimo całego roku słabych decyzji i popełnionych błędów, życie zatoczyło krąg i znów jakby staję na linii startu.

Adwent jest ckliwy i sentymentalny. Ale w tym rzadkim wypadku, wcale nie czuję się źle z tą ckliwością. Nie krępuję się wzruszać nad otrzymanymi życzeniami, nad wyciągniętą z pudełka bombką po babci.

Dziś, w ten pierwszy dzień kolejnego Adwentu,  życzę Wam i sobie, żeby to był czas wyjątkowy. Niech te trudy, obawy, dystans społeczny będą zaledwie czasem oczekiwania na zalew radości, dobrodziejstwa i wspaniałych relacji z innymi. Dobrego każdego dnia!

1 komentarz:

  1. Adwent, to czas oczekiwania i refleksji, czas na przemyślenia... Ja także lubię ten czas. Pozdrawiam cieplutko. Małgosia.

    OdpowiedzUsuń