wtorek, 28 maja 2013

Kwiaty akacji w cieście



Maj obdarowuje nas na tak wiele sposobów. Wszystko kwitnie i pachnie dookoła. Co więcej - niektóre z tych pięknych i pachnących kwiatów to także doskonały przysmak! W zeszłym roku przyłapałam moich znajomych na masowym obrywaniu kwiatów akcji. Podzielili się wtedy ze mną przepisem na pyszny majowy deser - akacjowe kwiaty w cieście. Dziś ja dzielę się z Wami.


Po pierwsze trzeba wybrać się do parku po kwiaty. Najlepiej by były to świeże, pozbawione zbrązowień kwiatostany. Urywamy całe kwiatowe gałązki, nie obrywamy pojedynczych kwiatków.


Umyte i dobrze wysuszone kwiaty (nadal z całą gałązką) maczamy w lekko posłodzonym cieście naleśnikowym. Może ono być nieco gęstsze niż zazwyczaj, żeby kwiatki dobrze się oblepiły. Takie kiście rzucamy na rozgrzaną i lekko natłuszczoną patelnię. Po chwili przewracamy na drugą stronę. A potem, trzymając za patyczek i kładziemy na talerzach. Można opruszyć je cukrem pudrem lub ozdobić śmietaną. I tak, trzymając za patyczek, spożywamy. Tym razem patyczek ma zostać w ręku, podczas gdy reszta znika :)

poniedziałek, 27 maja 2013

2000 gości

Ojej, ani się obejrzałam, a tu już dwa tysiące osób zechciało odwiedzić mój blog. Cieszę się każdą Waszą wizytą. Aż trudno uwierzyć, skąd są moi goście - to już nie tylko Polska czy Europa, ale też Izrael, Peru, Kolumbia, USA. Pewnie to nasze krajanki, żyjące gdzieś tam, na dalekiej obczyźnie. Jak to dobrze, że Internet pozwala nam wszystkim, bez względu na miejsce zamieszkania, dzielić się swoimi inspiracjami i pomysłami na udane życie. Trzymajcie się i jeszcze raz - dzięki za Wasze wizyty!

niedziela, 26 maja 2013

Keep calm and....



Na wielu portalach, blogach, koszulkach można zobaczyć charakterystyczną koronę i hasło zaczynające się od "Keep calm". Ponoć autorem pierwszego posteru był rząd brytyjski, który chciał podtrzymać ducha swoich obywateli wystraszonych nalotami powietrznymi w czasie Drugiej Wojny Światowej.

Dziś możemy zobaczyć kolejne odsłony tego hasła jako różne lifestylowe deklaracje bardziej poważne



i poważne trochę mniej. :)




No i oczywiście:

piątek, 24 maja 2013

Stopklatka



Ach, gdyby tak można zatrzymać ten czas choć na trochę. Rozciągnąć go jak gumę, zwolnić, cokolwiek - byle móc dłużej cieszyć się majem! Wokół wszystko kwitnie, ludzie uśmiechają się do siebie, nawet politycy mniej zajadle atakują przeciwników. Wiosna wokół i wiosna w sercach.

A tymczasem praca nie chce zaczekać i zamiast siedzieć w ogródku i wystawiać jak słonecznik twarz do słońca, siedzę w papierach i opalam się od monitora. Plisssss - niech się to wszystko choć raz dziennie choć na dwie godziny zatrzyma! Tyle mi wystarczy, żeby nacieszyć się dniem.

środa, 22 maja 2013

Ładne cacuszka



Miło jest siedząc przy stole zawiesić oko na czymś urodziwym. Czas powyciągać z szafek i witrynek różne ładne cacuszka i cieszyć się nimi. A najlepiej co parę dni zmieniać sobie taką "wystawkę", żeby nam się nie opatrzyła.

czwartek, 16 maja 2013



"Zielono nam w głowie"

Kazimierz Wierzyński


Zielono nam w głowie i fiołki w niej kwitną,

Na klombach mych myśli sadzone za młodu,

Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną

I które mi świeci bez trosk i zachodu.


Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety

Rozdaję wokoło i jestem radosną

Wichurą zachwytu i szczęścia poety,

Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.

poniedziałek, 13 maja 2013

"Stwórz dom dla siebie"



Z okazji swoich bardzo okrągłych urodzin stałam się szczęśliwą posiadaczką świeżutko wydanej przez Muzę książki pt. "Stwórz dom dla siebie" autorstwa Clare Nolan. Coś pięknego! Książka cacuszko! Mnóstwo inspiracji do aranżowania pięknego wnętrza, zabawy detalami, eksponowania piękna przedmiotów. Jest tam nie tylko wiele cudownych zdjęć, ale i bardzo dobrze czytające się teksty osoby, która dzieli się swoimi spostrzeżeniami na wnętrza. Książkę można czytać, przeglądać, smakować i co tam kto jeszcze sobie życzy!











czwartek, 9 maja 2013

Pies i kot pod jednym dachem



"Jak pies z kotem" w cale nie musi oznaczać domowej tragedii. Postanowiłam opowiedzieć, jak udało się nam pogodzić te dwa gatunki. Rok temu, jako szczęśliwi posiadacze czteroletniego sznaucera, postanowiliśmy przygarnąć kociątko. Gorączkowo szukałam wtedy w internecie wszelkich informacji od osób, którym udało się takie karkołomne przedsięwzięcie. Niestety nie było tego wiele, stąd pomysł by opisać swoje doświadczenia.

Po pierwsze kupiłam psu kaganiec. Już to było wyzwaniem, bo nasz pies nigdy w życiu nie miał na sobie kagańca. Zakładaliśmy mu go przez kilka dni, codziennie na paręnaście minut.

Pojechaliśmy po kotka. Wzięliśmy ze sobą torbę na kota i tam wyścieliliśmy mu legowisko kocykiem z miejsca jego narodzin, żeby zapach matki dał mu poczucie bezpieczeństwa.

Po przyjeździe kotek spoczął na kocu koło mnie, a psa (w kagańcu) wzięłam na kolana, żeby czuł się ważny. Robiliśmy tak kilka razy dziennie, a potem kota separowaliśmy w innym pokoju, żeby pies nie miał do niego dostępu.

Przez pierwszych kilka dni pies w czasie kontaktu z kotem stawał nad nim spięty i nastroszony. Mimo swego miłego charakteru wyglądał na takiego, który chciałby zagryźć rywala przy pierwszej okazji. Nie reagował na bodźce np. nasze nawoływanie, karmienie przysmakami itp. Przy najmniejszym ruchu kota pies warczał i przygniatał go. Próbował też rozpaczliwie ściągnąć kaganiec. Prawdę mówiąc byłam załamana i myślałam już, że popełniliśmy błąd.

W końcu po paru dniach pies zaczął "odpuszczać". Dalej bacznie przyglądał się kotu, ale reagował też na dzwonek do drzwi i na nasze nawoływania. Zaczęliśmy ściągać mu kaganiec w momentach, kiedy byliśmy obok zwierzaków. Potem kładliśmy je obok siebie na kanapie i pilnowaliśmy, żeby w razie ruchu kota, pies nie reagował nerwowo.

Minęło kolejnych parę dni. Zwierzaki zaczęły chodzić swobodnie obok siebie. Nie pozwalaliśmy kotu podchodzić do psiej miski ani jego legowiska.

I tak, krok po kroku udało się ułożyć sobie życie w nowym składzie. Dziś kot "rządzi" psem. Gramoli się na jego legowisko, wylizuje po nim miskę a od czasu do czasu pozoruje ofiarę polowania uciekając po podwórku a potem dając się upolować psu. (Po takim polowaniu pies trąca go nosem i zachęca do dalszej gonitwy).

Kot i pies na jednej podusi - cudowny widok. I - jak widać po naszych doświadczeniach - całkiem realny. :) a

środa, 8 maja 2013

Gliniana ręka

Z przyjemnością prezentuję glinianą dłoń, jaką zrobił mój syn. Jest naturalnej (czyli dziecięcej) wielkości i zawisła na ścianie jego pokoju służąc jako haczyk na słuchawki.



piątek, 3 maja 2013

Tablica do dziewczęcego pokoju



Dziecko rośnie, a w raz z nim rośnie liczba "ważnych spraw" i "przydasiów". Nic dziwnego, że mała korkowa tablica nieco większa od kartki z bloku przestała wystarczać. Trzeba było znaleźć bardziej rozwojowe rozwiązanie. I tak oto od wczoraj w pokoju córci wisi tablica, której rozmiaru nie powstydziłaby się średniej wielkości parafia czy szkoła. Duża brązowa rama została oszlifowana i pomalowana na waniliowo metodą suchego pędzla. Wnętrze to zakupiony w sklepie budowlanym korek. A ponieważ to rzecz do pokoju dziewczynki, korkową taflę ozdobiłam kwiatkami z farby naniesionej stemplem z kartofla.





czwartek, 2 maja 2013

Kto ukradł słońce?



A miało być tak pięknie! Mówili w Wiadomościach, że kto mieszka na południu ten będzie cieszył się piękną majówką. Przecież mieszkam na południu! Gdzie to słońce? Gdzie te temperatury? Ogród tonie w deszczu, ptaki zamilkły, a po wrocławskim rynku snują się tylko najdzielniejsi turyści. W niedzielę moja córcia idzie do Komunii. Czy powinnam poszukać białych kaloszków?